wrzesień 18, 2019
FRAGMENT NR 82
2 LATA WCZEŚNIEJ
To był jej pierwszy wolny weekend, z wyjątkiem tego, który spędziła w Krupkowie. Tym razem nie chciała jechać do domu, bo wiedziała, że mama jest w Berlinie i wróci dopiero w niedzielę. Nie zniosłaby bolesnej obecności ojca, ignorancji brata i w tym wszystkim sytuacji z babcią. Chciała przy niej być, ale w takich okolicznościach ból byłby dużo większy. Myślała co prawda o tym, żeby nocować u niej w domu, a w ciągu dnia być z nią w szpitalu, ale po dłuższym zastanowieniu wiedziała, że tak też nie da rady. Samotność w ukochanym domu babci, który przypominał jej tylko o dobrych i beztroskich przeżyciach, dobiłaby ją na amen. Po takim weekendowym pobycie nie wróciłaby do Warszawy, na pewno nie o własnych siłach. Lepiej więc było zostać na miejscu i spróbować odpocząć. Odespać ogromne braki snu i odetchnąć po intensywnym czasie w pracy, tym bardziej, że organizm dawał jej już wyraźne znaki, że pora zadbać o zdrowie. Musiała zacząć się lepiej odżywiać i przede wszystkim więcej spać. W ten weekend zamierzała zacząć realizować ten plan, dla swojego własnego dobra.
– To co robimy dzisiaj? – zaświergotała Dorota, kiedy obudziła się w sobotę i leniwie przeciągnęła. Była prawie 11.00 i jak się okazało, nie tylko Eliza nadrabiała zaległości w spaniu.
– Ja najchętniej przeleżałabym cały dzień w łóżku z książką i herbatą – odpowiedziała Eliza, która już od pół godziny nie spała, ale nadal polegiwała z zamkniętymi oczami.
– No, należy ci się po tym maratonie, nie ma co. Ale może chociaż na jakieś zakupy wyskoczymy? – było pewne, że Dorota nie wytrzyma całego dnia w domu. Eliza po cichu na to nawet liczyła, bo miała szczerą ochotę zostać sama.
– Nie mam siły, serio. Ale mogę przygotować jakąś kolację na wieczór, jeśli chcesz?
– Pewnie, że chcę! Poproszę znowu jakiś makaron, ale inny niż ostatnio. Albo nie! Zapiekankę makaronową z kurczakiem, warzywami i dużą ilością sera. Tak, to jest to! – po tych słowach Dorota zerwała się żwawo z łóżka i zaczęła wybierać ubrania z szafy w przedpokoju. – Matko, a ja jak zwykle nie mam się w co ubrać… Elizka, na pewno nie chcesz iść ze mną do Złotych Tarasów?
„Na pewno!” – odpowiedziała jej w myślach. Nie będzie marnować swojego tak cennego wolnego czasu i tak ciężko zarobionych pieniędzy na szwędanie się po galerii, patrzenie na wylansowanych ludzi i kupowanie niepotrzebnych rzeczy. Książka, herbata, dres i koc – to był jej plan do wieczora, tym bardziej że na zewnątrz z każdym dniem było coraz zimniej i nieprzyjemniej, a przed chwilą zaczęło padać.
– Innym razem, okej? Dzisiaj odpuszczam, naprawdę nie mam siły – odpowiedziała przyjaciółce zgodnie z prawdą.
– Okej, nie będę cię namawiać, wiem przecież, jak harujesz. Zbieram się w takim razie sama – Dorota zaczęła nucić coś pod nosem i ruszyła do łazienki. Do wyjścia była gotowa po dwóch godzinach, podczas których Eliza zjadła śniadanie, wypiła kawę, ogarnęła tu i ówdzie, przebrała się, wstawiła pranie i przygotowała sobie wygodne posłanie na kanapie. Tylko czekała na moment, aż w końcu zostanie sama.
– Elizka, a jak tam ten twój szef po akcji z kasą? Mówiłaś mi wczoraj o nagraniu i całym tym bałaganie, ale o nim nie wspomniałaś, a ja już padłam i nie miałam nawet siły cię o nic zapytać – Dorota kończyła się właśnie malować i podczas tej czynności najwyraźniej analizowała relację Elizy z pierwszego dnia na planie.
– Bo nie ma o czym opowiadać. Był tam oczywiście, ale nic szczególnego się nie wydarzyło, a tematu kasy już nie ma, tak jak sobie życzył – nie mogła oczywiście wspomnieć o interwencji Adama podczas rozmowy z Lakowskim, bo tylko wzmocniłaby wiarę Doroty w to, że Dralski jest w niej zakochany.
– A moja ulubienica? – miała oczywiście na myśli Martę.
– Po akcji z pierogami wie chyba, że przegięła i też nie ma o czym opowiadać…
– Po jakiej akcji z pierogami?? – Dorota wyjrzała z łazienki z szeroko otwartymi oczami i szminką w ręce. Mocną czerwienią pomalowana była tylko jej górna warga. Wyglądało to komicznie, ale Elizie nie było do śmiechu. Zdała sobie właśnie sprawę, że niechcący się wygadała, bo wcale nie miała zamiaru opowiadać Dorocie o wybuchu swojej szefowej. Teraz będzie musiała na pewno – opowiedzieć i wysłuchać kolejnej litanii na temat zachowania Marty i swojej zawodowej przyszłości. Wiedziała, że jej bardziej doświadczona przyjaciółka ma rację, ale tak bardzo chciała dzisiaj o tym wszystkim nie myśleć…
Komentarze