wrzesień 1, 2019

FRAGMENT NR 76
OBECNIE
– No patrzcie, patrzcie, mój książę na białym koniu pojawił się tak niespodziewanie, jak zniknął kilka dni temu. I to jeszcze z bukietem kwiatów. Czyż to nie jest cudowne? – Eliza siedziała na miejscu pasażera w samochodzie Mateusza, który wiózł ją właśnie do jej mieszkania na Mokotowie. Nadal była pijana.
– Za dużo wypiłaś – powiedział chłodno. – Położę cię zaraz do łóżka i jutro porozmawiamy.
– Położysz mnie do łóżka? A siebie nie? – zapytała zaczepnie, rozkładając się na fotelu. – A tak w ogóle to skąd wiedziałeś, gdzie jestem? Śledzisz mnie czy co?
– Wrzuciłaś zdjęcie na instastory z oznaczeniem lokalu. Przyjechałem, bo chciałem zrobić ci niespodziankę – gdyby była trzeźwa, usłyszałaby smutek w jego głosie.
– To rzeczywiście niespodzianka ci się udała, nie ma co! – zaśmiała się głośno, otwierając okno. Było jej duszno i momentalnie zrobiło się jej niedobrze. – Będę rzygać, zatrzymaj się – krzyknęła po chwili, szybko łapiąc powietrze. Mateusz stanął na poboczu i wyskoczył z auta, żeby jej pomóc.
Wymiotowała długo i mocno, opróżniając całą zawartość żołądka, a on pomagał jej utrzymać równowagę. Po kilku minutach jechali dalej, tym razem w zupełnej ciszy. Głowa jej pękała i Eliza marzyła jedynie o swoim wygodnym łóżku. Zdawała sobie sprawę, że przesadziła i nie chciała pogarszać sytuacji. Czuła się tak, jakby w te kilka minut wytrzeźwiała, choć tępy ból głowy przypominał jej o ilości wypitego alkoholu. I o tym, że podrywała barmana, który o mały włos nie odwiózł jej do domu. Nie miała nawet odwagi myśleć, co mogłoby się stać potem. Zamknęła oczy, żeby nie widzieć Mateusza. Teraz już czuła jego smutek i rozczarowanie, mimo że nie powiedział więcej ani słowa.
Kiedy znaleźli się w mieszkaniu, pomógł się jej rozebrać i położyć. Zaparzył jej herbatę i dopilnował, żeby wypiła kilka łyków. Potem zgasił lampkę i pocałował ją w czoło.
– Mój samochód został na parkingu przy restauracji – powiedziała, zanim wyszedł z sypialni.
– Wiem. Właśnie po niego jadę. Śpij już – po tych słowach delikatnie zamknął drzwi i wyszedł.
Chciała spać, ale nie mogła. Dręczyły ją wyrzuty sumienia. I ewidentnie zaniki pamięci, bo za nic w świecie nie mogła sobie przypomnieć momentu, w którym sięgnęła po telefon i wrzuciła filmik z restauracji na Instagram. Wstawiła się konkretnie, jak chyba jeszcze nigdy. Próbowała przeanalizować sytuację sprzed kilku godzin. Jak przez mgłę widziała twarz obsługującego ją barmana, podobał jej się, to pamiętała… I to, że robił kolejne drinki, a potem zaproponował jej odwiezienie… Kojarzyła też bar, przy którym spędziła ten wieczór… Musiała upaść, skoro Mateusz podnosił ją z podłogi… Co za wstyd, żeby doprowadzić się do takiego stanu! Nigdy już się tam więcej nie pokaże, nie ma szans. A on chciał jej zrobić niespodziankę. Jej kochany Mateusz chciał ją zaskoczyć, dać jej piękne kwiaty i tym samym przeprosić za nieobecność w jej życiu w ciągu kilku ostatnich dni. Na pewno dużo przeszedł, wyglądał na wykończonego, a ona zgotowała mu takie powitanie i to z poziomu podłogi. Czuła do siebie wstręt i obrzydzenie. Szczególnie po tym wszystkim, co usłyszała od Pauli. Powinna przecież przygotować się na jego powrót i po prostu cierpliwie czekać na niego w domu. Powitać go później z otwartymi ramionami i o nic nie pytać, tylko cieszyć się jego obecnością. Nie musiał już nic mówić, wiedziała wszystko. Jak bardzo musiało mu być przykro… Jak bardzo musiał czuć się zawiedziony… „Ale ze mnie idiotka! Skończona, pijana idiotka!” – wyrzucała sobie w duchu, aż w końcu, umęczona, usnęła.
Komentarze