czerwiec 12, 2019

FRAGMENT NR 44
OBECNIE
– Coś się stało? – zapytała Eliza swoją szefową po tym, gdy odebrała od niej połączenie.
– Tak, stało się. I jak się okazuje, tylko ty możesz wyczyścić ten syf – Marta wypowiedziała te słowa zrezygnowanym tonem, ale Eliza nie słyszała w jej głosie niechęci. – Marczewscy chcą rozmawiać tylko z tobą. Na mnie się obrazili, a Adam, jak wiesz, nie może nam teraz pomóc. Baśka tak naprawdę nie chce w ogóle z nikim rozmawiać, a lovelas wykrzyczał mi właśnie w twarz, że rezygnuje z prowadzenia tego, uwaga cytuję: „jebanego szajsu”. W połowie trwania kontraktu, kumasz to? – „karma wraca” pomyślała Eliza i ucieszyła się w duchu z tej wiadomości. Powoli odczuwała pozytywne skutki swojej pracy nad relacjami zawodowymi – nie tylko z Marczewskimi, ale przede wszystkim z Martą. Jeszcze jakiś czas temu jej szefowa napisałaby jej w tej sprawie emaila z poleceniem interwencji. Teraz do niej dzwoni i osobiście prosi o pomoc.
– Rozumiem, że odwraca kota ogonem i kreuje się na ofiarę?
– Dokładnie tak. Winy nie widzi w sobie żadnej, a to on przecież posuwał tę nową asystentkę od kostiumów. Swoim własnym, osobistym fiutem – Marta jak zwykle musiała dodać barwny smaczek od siebie.
Od początku realizacji programu nie było tajemnicą, że Wojciech Marczewski uwielbia młode i atrakcyjne dziewczyny. Nie tylko uwielbia, ale im to uwielbienie całkiem konkretnie okazuje. A że był jednym z najprzystojniejszych celebrytów w średnim wieku, z ugruntowaną pozycją, sławą i wysokim stanem konta, to wiele z jego zdobyczy robiło dokładnie to, co chciał. Od młodej asystentki chciał seksu oralnego po tym, jak zakradł się za nią do damskiej toalety i zanim nakryła ich tam jego żona. Na szczęście wszystkie zaplanowane sceny z Marczewskimi zostały już zarejestrowane, co nie zmienia faktu, że Barbarę po zacnym doznaniu szokowym odwieziono do szpitala z nadzieją, że za dwa tygodnie stawi się na planie cała i zdrowa. A młodą dziewczynę zwolniono z pracy z efektem natychmiastowym. Wojciech, urażony do głębi, przeklął całą produkcję, zrzucając winę na asystentkę działu kostiumów, która miała mu się rzekomo narzucać i poprosiła o rozmowę na osobności. A że trudno znaleźć ustronne miejsce w tak wielkiej hali pełnej ludzi, postanowili odbyć tę rozmowę w zaciszu damskiej toalety. Dziewczyna, jak szybko się zorientował, nie chciała żadnej rozmowy, tylko przeszła od razu do haniebnych czynów. Nie zdążył odpowiednio zareagować i pech chciał, że akurat wtedy pojawiła się tam jego żona. Ot, cała toaletowa sytuacja. Niech lepiej produkcja uważa, kogo zatrudnia i nie podsuwa mu więcej do przymiarek młodych naiwnych panienek.
– Ale ja nie trawię tego typa i oczywiście nie wierzę w ani jedno słowo jego idiotycznego tłumaczenia. Nie chcę z nim rozmawiać, a tym bardziej, nie daj Boże, sam na sam. Zrzygam się na wejściu – Eliza naprawdę nie miała ochoty łagodzić tej żenującej sytuacji. Poza tym chciała, żeby Marta trochę bardziej się w stosunku do niej wysiliła. Prosiła przecież o bardzo konkretną i ważną pomoc.
– Elsa, jeśli z nim nie pogadasz, to nie nagramy już żadnego odcinka, zdajesz sobie z tego sprawę? On postawił sprawę jasno – albo gada z tobą albo idzie od razu w pizdu i ma na wszystko wyjebane. Powiedział, że nawet na kasie za program mu nie zależy.
– Ale dlaczego ze mną akurat chce gadać? Jaki podał argument? – oczywiście wiedziała, jak ostatecznie zdecyduje, ale celowo przeciągała Martę, bo słuchanie próśb w jej wykonaniu sprawiało jej frajdę. Naprawdę była z siebie dumna.
– Powiedział, że skoro Adama nie ma, to zostajesz tylko ty, bo tylko jeszcze ciebie tutaj, ponownie cytuję: „ceni i szanuje” – tym razem usłyszała w głosie swojej szefowej mieszankę złożoną z zazdrości, niechęci i złośliwości.
– A to ciekawe, dowcip dnia normalnie – zaśmiała się na głos, dalej sprawdzając jej cierpliwość. „Tak, wiem, przeginam” – uśmiechnęła się w myślach do siebie samej.
– Nie wiem, czy jesteś tego świadoma, ale na tobie wisi teraz odpowiedzialność za tę całą jebaną produkcję – Marta nie umiała być jednak cierpliwa, jej głos brzmiał teraz już dużo ostrzej. Przez chwilę Eliza poczuła się tak, jak na początku ich współpracy. Ale tylko przez chwilę.
– Ale że polecenie służbowe mi wydajesz, tak?
– Póki co ładnie cię proszę – wycedziła przez zęby jej szefowa. Takie słowa przechodziły jej ewidentnie ciężko przez usta. Nienawidziła być od kogokolwiek w jakikolwiek sposób zależna. Zwłaszcza od swoich pracowników.
– Muszę się zastanowić, jak to rozegrać i dam ci znać, okej? – Eliza nie potrafiła się oprzeć i przeciągała linę. Czuła dziką satysfakcję i dała sobie na nią przyzwolenie. Po miesiącach psychicznego katowania w końcu to ona miała przewagę. Wiedziała, że nie ma nic do stracenia. Dzięki tej sytuacji jej wartość wzrosła wręcz po stokroć.
– Czyli pogadasz z nim, tak? – nadzieję w tym głosie usłyszałby nawet ktoś, kto ma problem ze słuchem. I nic dziwnego, bo pozycja Marty w stacji wisiała na włosku.
– Pogadam, ale na moich warunkach. Teraz mam pilną robotę, muszę kończyć. Pa – Eliza zakończyła połączenie, nie czekając nawet na słowa pożegnania po drugiej stronie eteru.
Komentarze