czerwiec 7, 2019
FRAGMENT NR 42
2 LATA WCZEŚNIEJ
Do Krupkowa Eliza pojechała dopiero w połowie września. Mimo wielu prób wyrwania z grafiku pełnego wolnego weekendu musiała zaakceptować fakt, że praca przy produkcji programu telewizyjnego wymaga poświęceń, szczególnie w fazie jego przygotowania. Nie śmiała rozmawiać o tym z Adamem. Wystarczyły jej słowa Marty, które usłyszała, gdy pierwszy raz wspomniała jej o chęci wyjazdu do domu: „Ocipiałaś, Elsa? Jaki kurwa wolny weekend? Zapomnij! Nigdzie się stąd nie ruszysz, aż ci powiem, że możesz. A to jeszcze trochę potrwa”.
Kiedy w końcu siedziała już w autokarze do Wrocławia, nie mogła uwierzyć, że dzieje się to naprawdę. Po trzech miesiącach nowego życia w stolicy wracała właśnie do domu, do starego życia. Co prawda tylko na chwilę, która oczywiście minie za szybko, ale czuła, że to bardzo ważny dla niej moment. W końcu zobaczy swoje rodzinne strony i bliskich, za którymi tak bardzo tęskniła każdego dnia. Będzie znowu u siebie, wśród swoich, nie musząc nic nikomu udowadniać. Na samą myśl czuła ulgę. Już tak bardzo przyzwyczaiła się do codziennego stresu i pełnej koncentracji na pracy, że czuła się dziwnie, siedząc w autokarze bez przymusu robienia czegokolwiek. Zamknęła wszystkie zawodowe sprawy, żeby móc ze spokojną głową zrobić sobie wolne. W tym momencie nie musiała robić nic. Telefon był wyciszony, komputer został w mieszkaniu Doroty, a przed nią było kilka godzin jazdy.
Zajmowała miejsce przy oknie. Autokar był co prawda pełny, ale było w nim przyjemnie świeżo, a w tle cicho rozbrzmiewały delikatne dźwięki. Rozłożyła powoli fotel i wyjęła z torby małą poduszkę, która była podarunkiem od babci. Ułożyła się na tyle wygodnie, na ile pozwalały na to warunki i pomyślała o mamie, która teraz na pewno krzątała się po kuchni i gotowała jedno z jej ulubionych dań. Dokładnie tak samo, jak jeszcze niedawno ona, przed każdym przyjazdem mamy z Berlina. Teraz role się odwróciły. Znała ten stan oczekiwania na ukochaną osobę, której nie widziało się zbyt długo. Tę ekscytację i tę osobliwą obawę przed zmianą, która zawsze zachodzi, w mniejszym lub większym stopniu, w zależności od czasu trwania rozłąki. Eliza miała świadomość, że też się w pewien sposób zmieniła. Czuła, jak nowe życie stopniowo zagarnia coraz większy obszar w jej głowie i sercu. Działo się to każdego dnia – w pracy, w mieszkaniu Doroty, w obecności Adama, Marty, Jacka i innych ludzi, z którymi miała na co dzień do czynienia. Każdy element jej obecnej codzienności miał na nią wpływ, kształtował ją w inny sposób, jakby całkiem na nowo.
Teraz oto wracała do swoich korzeni i mimo ogromnej radości bała się spotkania z rodziną. Nie wiedziała, jak na nią zareagują i co powiedzą. Obawiała się nawet komentarza mamy, na którym zależało jej najbardziej. Zastanawiała się też, jak sama zareaguje na to, co zastanie, bo w domu na pewno też zaszły jakieś zmiany i nie wszystkie były dobre, jak wnioskowała z rozmów z mamą. Zapowiadał się emocjonalny weekend i starała się na te emocje przygotować.
Komentarze