maj 31, 2019

FRAGMENT NR 39
2 LATA WCZEŚNIEJ
Przez pierwsze dwa miesiące życia w Warszawie Eliza kontaktowała się z mamą codziennie. Jeśli nie dzwoniła, to przynajmniej pisała smsy. Zazwyczaj były to pozytywne rozmowy i wiadomości – pełne relacji Elizy z tego, co się u niej dzieje i pełne słów wsparcia ze strony jej mamy. Relacje te dotyczyły przede wszystkim pracy, głównie podekscytowania nowym miejscem, obowiązkami i poczuciem spełniającego się właśnie marzenia. O Marcie i Jacku nie było oczywiście ani słowa, Eliza wspominała za to czasami o Dorocie i wspólnym mieszkaniu, przesłała mamie nawet kilka zdjęć. Nigdy nie poruszała jednak tematu alkoholu i zastanych dwóch szczoteczek w łazience. Dorota z jej opowiadań była Dorotą, którą zna i lubi całe Krupkowo. I tak właśnie powinno zostać.
– Dziecko, ale ja przez telefon nawet słyszę, jaka ty jesteś zmęczona – na te słowa Eliza musiała być przygotowana praktycznie za każdym razem. – Ty tak wpadłaś w tę pracę, że zaraz zepsujesz sobie zdrowie.
– Mamuś, bez przesady. Pracuję dużo, to prawda, ale dbam o siebie…
– A jesz w tej Warszawie chociaż porządnie? – dopytywała mama przy każdej okazji.
– Jem, jem, nie martw się. Mówiłam ci już, że w stacji jest stołówka i że czasami zamawiam coś do biura. No i przede wszystkim koło domu mam kilka sklepów – w tym momencie zamarzyły jej się mamine gołąbki, najpyszniejsze na całym świecie. Aż głośno przełknęła ślinę.
– Jak przyjedziesz do Krupkowa, to cię trochę podkarmię. A tak w ogóle, to kiedy nas w końcu odwiedzisz? Już tak długo cię nie ma – to pytanie również padało przy każdej rozmowie i z dnia na dzień dziewczyna słyszała w głosie matki coraz większą tęsknotę. Poczuła w oczach piekące łzy. Prawda była taka, że od pierwszego wieczora po przyjeździe do Warszawy sama tęskniła za domem, rodzinnymi stronami, znanymi kątami i całą rodziną. Tak, całą bez wyjątku. Na samą myśl o domu jej gardło się zaciskało i tylko dużym wysiłkiem woli potrafiła powstrzymać szloch. – Postaram się niedługo przyjechać, bo bardzo chcę was wszystkich zobaczyć – próbowała zachować ton głosu taki jak do tej pory. – Wiesz, że przygotowujemy nowy program i muszę pracować często w soboty i w niedziele, ale może uda mi się zorganizować jakiś weekend. Porozmawiam z moim szefem.
– A ten szef dobry jest chociaż dla ciebie? Nie męczy cię za bardzo? – kolejny niebezpieczny temat, z którego Eliza musiała dyplomatycznie wybrnąć. Bo szef oczywiście bardzo dobry, ale nie dający jej spokoju pod innym względem.
– Nie męczy, jest bardzo wyrozumiały i pomaga jak może. Wszyscy go tu bardzo szanują – odpowiedziała zgodnie z prawdą i poczuła, jak jej serce przyspieszyło. Na szczęście tego mama nie słyszała.
– No to dobrze. Bo to różni ludzie mogą się przytrafić i trzeba być ostrożnym – Eliza wiedziała o tym aż za dobrze, ale nie skomentowała słów matki. – Córeczko, kończymy już powoli, nie ma co nabijać minut. To też kosztuje. Dzwoń do mnie, kiedy tylko chcesz albo jeśli będziesz czegoś potrzebowała. I przyjeżdżaj do domu. Czekamy tu na ciebie.
– A jak wy sobie radzicie, mamo? Potrzebujecie pieniędzy? – to z kolei było pytanie, które za każdym razem zadawała Eliza. Martwiła się o przeciążoną obowiązkami matkę i resztę rodziny. Ciągle miała wyrzuty sumienia, że zostawiła ich wszystkich, żeby być tutaj. Jej pensja w wysokości niecałych trzech tysięcy złotych wystarczała jej na pokrycie kosztów mieszkania, opłat za gaz, prąd i internet. Dodatkowo wydawała zarobione pieniądze na telefon, bilety i przede wszystkim jedzenie. Była zmuszona kupić też ubrania i nowe buty, choć zrobiła to niechętnie i mimo możliwości, jakie zaoferowała jej Dorota, bardzo skromnie. Wiedziała, że musi odnowić swoją garderobę, jeśli nie chce odstawać od reszty ekipy. Z dwóch pierwszych pensji udało jej się jednak trochę odłożyć i te pieniądze zamierzała przekazać mamie. W przyszłych miesiącach planowała oszczędzić dużo więcej.
– Dobrze sobie radzimy, wszystko w porządku. Trzymaj się, córeczko i dzwoń do mnie. Pa – mama zawsze odpowiadała na to pytanie za szybko albo sprawnie przeskakując na inny temat rozmowy. Eliza czuła, że słowa „wszystko w porządku” w tym przypadku wcale nie oznaczają tego, co wyrażają. Mama nie chciała jej po prostu martwić. Dziewczyna wiedziała, że musi jak najszybciej odwiedzić rodzinę i sprawdzić, co się dzieje. Bo coś działo się na pewno i na pewno nie było to nic dobrego.
Komentarze