maj 17, 2019

FRAGMENT NR 33
2 LATA WCZEŚNIEJ
– Ja pierdolę, nie wytrzymam z tym idiotą – tymi słowami przywitała się Marta z Elizą, kiedy weszła do ich wspólnego biura przy hali studyjnej.
– Cześć Marta – odpowiedziała Eliza, odrywając spojrzenie od ekranu komputera i przenosząc je na swoją szefową, która z mokrymi włosami, w wygniecionych jeansach i t-shircie rzucała właśnie na swoje biurko kilka toreb. Wkroczyła z takim impetem, że to niewielkie pomieszczenie z jednym małym oknem, które śmiały nazywać swoim biurem, ledwie dźwignęło taki ładunek i aż zatrzęsło się w posadach.
– Nie dość, że kurwa zaspał, to jeszcze mnie nie obudził, mimo że go o to wczoraj milion razy prosiłam. Mówiłam debilowi, że biorę jebaną tabletkę nasenną! Nawet mu ją pokazałam i ładnie, jak nie ja, poprosiłam, żeby rano to on dla odmiany pierwszy wstał i żeby, poproszę kurwa jego mać, mnie obudził! Że o 10.00 mam ważne spotkanie i że nie mogę się spóźnić….
– Jest 9.30, masz jeszcze pół godziny – próbowała ją uspokoić Eliza, choć wiedziała, że to niemożliwe.
– Rzeczywiście, na pewno dam radę ogarnąć się ze stanu, w którym jestem i jeszcze dokończyć prezentację, bo mi wczoraj pierdolony komp odmówił posłuszeństwa… Dawaj mi tu żelazko z garderoby i wyprasuj bluzkę. Mam ją tu gdzieś w torbie, zmiętoloną na amen. Spodnie zaraz ściągnę, to mi je też przejedziesz. A ja jedną ręką wysuszę włosy, a drugą postukam sobie w klawiaturę – Marta w swoim stylu rozplanowała pracę na najbliższe pół godziny, a Eliza posłusznie wyszła do garderoby. Po miesiącu wspólnej pracy dobrze wiedziała, że na nic zda się argument, że musi wysłać pilnie emaila do firmy stawiającej scenografię, bo kierownik ekipy czeka już przy swoim komputerze na dalsze wytyczne. Były to uwagi od Adama i musiała je jak najszybciej przekazać dalej.
Zaczęła prasować bluzkę Marty, nie komentując i nie odzywając się już ani słowem, żeby jej szefowa mogła jak najsprawniej wyjść na spotkanie. Wyjść tak naprawdę na halę, a więc całkiem niedaleko, ale do tak zwanych „ludzi”. Dzisiaj pierwszy raz miała zobaczyć się z większością ekipy realizacyjnej i omówić wstępne działania.
– Ty, Elsa, a co ty taka zamulona dzisiaj jesteś? Rusz dupeczkę, bo przypominam, że mi się spieszy, a i roboty mamy dzisiaj w chuj, jak zapewne pamiętasz. No i na to spotkanie za chwilę też ze mną idziesz, żebyś zakumała, co i jak – Marta walczyła właśnie ze szczotką do włosów, przerywając na chwilę stukanie w klawiaturę. Eliza nie lubiła, gdy mówiła na nią „Elsa”, ale nie miała odwagi jej o tym powiedzieć. Poza Martą nikt tak do niej nie mówił, ale to z nią właśnie spędzała najwięcej czasu i powoli przyzwyczajała się do tej ksywki, choć z wielką niechęcią.
– Ale ja muszę wysłać teraz emaila z uwagami Adama do scenografii…
– To jeszcze go nie wysłałaś? – Marta wlepiła w nią swoje duże zielone oczy. Wiały zawsze chłodem, niezależnie od pory dnia i sytuacji. W tej chwili jeszcze bardziej niż zazwyczaj. – Nie osłabiaj mnie, dziewczyno! Jest 10.00, a tu nic kurwa nie ogarnięte… Dawaj mi tę bluzkę i zrób, co masz zrobić.
Eliza zamarła nagle w bezruchu. Poczuła łomot swojego serca i pot na wewnętrznej stronie dłoni. Nie była w stanie nic powiedzieć. Po chwili powiesiła bluzkę na krześle, bo jej towarzyszka nadal walczyła z włosami i usiadła do komputera, żeby dokończyć zadanie. Tak naprawdę nie mogła zrobić tego wcześniej, bo Adam przesłał jej swoje uwagi dosłownie minutę przed przyjściem Marty, o czym jednak nie śmiała jej powiedzieć. Nie chciała wysyłać tej wiadomości na szybko, tym bardziej, że musiała jeszcze sprawdzić pewną informację, ale nie miała wyjścia. Spięła się i załatwiła to ekspresowo, mając nadzieję, że nie popełniła błędu, bo ten temat był dla niej zupełną abstrakcją. Tak jak zresztą inne kwestie dotyczące powstawania telewizyjnego programu.
– Elsa, dawaj, idziemy! Jeśli nie wysłałaś tego emaila, to chuj. Wyślesz go później, jak wrócimy. Weź te dokumenty i szpagacikami na halę – powiedziała dokładnie pięć minut później Marta, w momencie, gdy Eliza kliknęła „Wyślij”.
Po chwili były już na spotkaniu z kilkunastoma mężczyznami, którzy w większości znali Martę z poprzednich wspólnych produkcji. Byli wśród nich operatorzy, realizatorzy dźwięku, oświetleniowcy, kierownicy planu i asystenci. Niektórzy przywitali się z nią całkiem normalnie, bez euforii czy niechęci, a niektórzy z wyraźnym dystansem. Objaśniała zasady działania tonem nie znoszącym sprzeciwu, głośno i wyraźnie powtarzając najważniejsze kwestie. Eliza stała nieco z tyłu, onieśmielona towarzystwem, w jakim się nagle znalazła. Marta ani razu wcześniej nie wspomniała, że ona też ma być na tym spotkaniu, więc nie miała szans się na nie pod żadnym względem przygotować. Stała i słuchała jej słów po tym, gdy została przedstawiona nowym kolegom, w większości lustrującym ją z każdej możliwej strony. Starała się jak najwięcej zapamiętać, choć jej serce nadal waliło jak młotem, a dłonie były mokre od potu.
Komentarze