maj 5, 2019
FRAGMENT NR 28
OBECNIE
Niedziela na planie „Rajskiego wesela” dłużyła się Elizie niemiłosiernie. Stała właśnie przy jednym z operatorów i obserwowała, jak ustawia kadry, wypijając już trzecią kawę z rzędu. A było dopiero południe.
– O hej Daniel! I jak tam? Randka się udała? – zagadnęła przechodzącego obok niej kolegę. – Bo jeśli nie, to cię za chwilę uduszę. Ledwo się dzisiaj obudziłam.
– Elizka, muszę lecieć teraz po publiczność, pogadamy potem. Ale dziękuję ci, kochana i przepraszam za niedogodności – Daniel posłał jej całusa i zniknął równie szybko, jak się pojawił.
W studio, w którym za chwilę mieli nagrywać znajdowała się scena, oświetlona mnóstwem reflektorów, tak jakby tych w samym studio było jeszcze za mało. Po uruchomieniu całego zestawu świateł szybko robiło się tu bardzo gorąco. Każdy członek ekipy realizacyjnej marzył o tym, żeby nagrać tę część programu jak najszybciej i przejść do kolejnego studia, a najlepiej na dłuższą przerwę. Scena służyła do występów każdej z trzech par, biorących udział w programie i była jednym z etapów eliminacji do finału. Dwiema pozostałymi konkurencjami przed finałem był rozpoczynający rywalizację tor przeszkód, złożony z odcinków o różnym stopniu trudności – tym samym już na początku programu można było zobaczyć, która z par wspiera się najbardziej – oraz test wiedzy o sobie nawzajem, ukazujący, jak dobrze lub niedobrze znają się przyszli małżonkowie. Ta część programu często obnażała bolesną prawdę, czyli że pobrać zamierzają się totalnie obcy sobie ludzie. Trzecia w kolejności konkurencja odbywała się na wspomnianej scenie i był to występ o dowolnej tematyce. Para miała za zadanie zaprezentować przygotowany taniec, scenkę aktorską, kabaret, występ wokalny lub inne wymyślone przez siebie show. Po podliczeniu punktów uzyskanych w tych trzech konkurencjach do finału przechodziły dwie pary, które walczyły ze sobą w quizie lifestyle’owym, eliminującym jedną z nich. Zwycięska para brała ślub w studio, obchodziła huczne wesele w jednym z warszawskich topowych hoteli, a następnego dnia wyruszała w podróż do raju. Taki oto pomysł na program autorstwa Adama Dralskiego miał się już wkrótce okazać strzałem w dziesiątkę.
Dopełnieniem i czynnikiem niewątpliwie przyciągającym widzów w sobotnie wieczory przed telewizory do nPOLTV byli celebryci, którzy współtworzyli „Rajskie wesele”. Oprócz medialnego małżeństwa, Barbary i Wojciecha Marczewskich, prowadzących program i nie biorących udziału w ocenianiu uczestniczących par, drugie z wymienionych zadań przypadło czteroosobowemu jury – znanemu w całej Polsce psychologowi, znanemu w całej Polsce seksuologowi, znanej w całej Polsce wróżce oraz znanemu w całej Polsce aktorowi/muzykowi/tancerzowi płci męskiej lub żeńskiej. Ten ostatni był jedynym czynnikiem wymiennym, dołączanym do programu w części z występem na scenie. Zdarzało się, że w jednym programie każdą z trzech par oceniał inny czwarty juror w zależności od rodzaju pokazu, który prezentowała. Czwarty juror był nie tylko czynnikiem wymiennym, ale za każdym razem reprezentowała go inna postać. „Także dzieje się” – jak to mawiał Daniel, którego zadaniem było zorganizowanie publiczności, dowiezienie jej na program, opieka nad nią w trakcie nagrań i odstawienie do domów lub hoteli. Byli to przeważnie członkowie rodzin i przyjaciele uczestników. Przekrój przez wszystkie warstwy społeczne, wszystkie szczeble zawodowe i wszelkie możliwe kombinacje charakterów.
Poprzedniego wieczora Eliza przejęła od Daniela zadanie dopilnowania, aby każdy z publiczności bezpiecznie dotarł na miejsce noclegu, co przedłużyło jej i tak długi dzień pracy o kolejne dwie godziny. Naprawdę miała nadzieję, że randka chłopakom się udała. Lubiła Daniela i zależało jej na tym, żeby był szczęśliwy. Nigdy mu tego nie powiedziała, ale uważała go za swojego przyjaciela. Jedynego w całej tej telewizyjnej konstelacji.
Komentarze