maj 3, 2019

FRAGMENT NR 27
2 LATA WCZEŚNIEJ
Pierwszy dzień w pracy minął Elizie bardzo szybko. Uczestniczyła głównie w spotkaniach, próbując zapamiętać, kto jak się nazywa i co, mniej więcej chociaż, robi. Dostała swoje biurko w ogromnym open space’sie na szóstym piętrze szklanego gmachu, do tego służbowego laptopa i komórkę, z którymi od teraz miała się już nie rozstawać. Nie spodziewała się, że te słowa wypowiedziane żartobliwym tonem przez Adama Dralskiego okażą się być jej przekleństwem.
Po prawej stronie od jej nowego miejsca pracy znajdowało się ogromne okno, z którego widok roztaczał się na tyły jednego z wysokich wieżowców stojących dumnie w centrum Warszawy. Widok nie powalał, ale kilka bujnych drzew dawało oddech od sterylnej bieli wnętrza. Po lewej siedziała Marta Czekalska, szefowa produkcji i główne wsparcie Adama. Kobieta o wielu twarzach, i to dosłownie, o czym Eliza miała się przekonać już w ciągu najbliższych dni. W pomieszczeniu było dość głośno, kilka osób jednocześnie rozmawiało przez telefon, z każdego kąta dało się słyszeć stukanie w klawiaturę i różne rodzaje sygnałów pochodzących z wielu urządzeń. „Jak oni dają radę tu pracować?” – zastanawiała się Eliza. Znała siebie i wiedziała, że najlepiej i najefektywniej pracuje i uczy się w ciszy albo z delikatnym podkładem muzycznym w tle. Tutaj czeka ją chrzest bojowy i albo się dostosuje albo nie. Druga opcja nie wchodziła oczywiście w grę, więc nie miała wyboru.
Adam przedstawił Elizę działom produkcji, redakcji, castingu i postprodukcji jako swoją asystentkę mającą ściśle współpracować z Martą. Prawie wszyscy wydali się jej sympatyczni i chętni do pomocy, ale było kilka wyjątków i obiecała sobie ich unikać, a w przypadku konieczności bliskiej współpracy robić swoje i oddalać się jak najszybciej. „Prędzej tu zwariuję niż przetrwam” – skomentowała w duchu po spotkaniu z jednym z redaktorów. Typ miał około czterdziestu lat i wyróżniał się spośród innych wyglądem przez swoje ogniście rude włosy i takie same wąsy. Okulary zajmowały połowę jego brzydkiej i piegowatej twarzy, a całości dopełniała stylizacja w postaci rurek, golfa i butów sportowych. Nie całkiem trafiona, bo facet miał ewidentnie problem z nadwagą, ale na pewno nieprzypadkowa. Służyła kreacji oryginalnego wizerunku, który jednak w efekcie końcowym nie robił na nikim dobrego wrażenia. Mężczyzna nie omieszkał pochwalić się swoim doświadczeniem w branży i wypytać Elizę o jej własne, trafnie myśląc, że jest zerowe. Co chwilę podlizywał się Dralskiemu, a na koniec parsknął tak bezczelnym i głośnym śmiechem ze swojego nieudanego dowcipu, że dziewczyna była pewna, że jakakolwiek współpraca z nim będzie męką w najczystszej postaci.
Sam Adam był dla niej bardzo miły. Wszystko dokładnie tłumaczył i opowiadał. Jednak jego telefon dzwonił średnio co dwie minuty i tak naprawdę nie miała okazji o nic go zapytać. A pytań miała całe mnóstwo. Powtarzał jej, żeby się nie przerażała, bo zdaje sobie sprawę, jakie może mieć pierwsze wrażenia. Po czterech godzinach oprowadzania, spotkań i ciekawskich spojrzeń zaprosił Elizę na następny dzień, w którym miała już otrzymać pierwsze zadania.
– Tylko się nie wystrasz, Elizka! To wszystko będzie dla Ciebie nowe i niewyobrażalne, ale tak naprawdę to najnormalniejsza praca na świecie. Powtarzaj to sobie w sytuacjach kryzysowych. Telewizja telewizją, ale to po prostu praca” – tymi słowami starała się uspokoić ją też Dorota, gdy siedziały poprzedniego wieczora po jej przyjeździe na kanapie i popijały wino. Przyjaciółka poczęstowała Elizę kieliszkiem dla odwagi, a sama wypiła resztę butelki dla relaksu przed całym tygodniem pracy – takie podała argumenty. Ale tym razem obie spały na kanapie. I tym razem Eliza zasnęła ekspresowo, bo zmęczenie dało w końcu o sobie znać. Śnił się jej Adam Dralski. Stał obok niej w garniturze. Przystojny, zadbany, z tym czarującym uśmiechem i bieluśkimi zębami. Patrzył jej w oczy i coś do niej mówił, a ona stała zasłuchana i wpatrzona w niego jak w obrazek. Po chwili zakładał jej na palec obrączkę…
Komentarze