kwiecień 18, 2019

FRAGMENT NR 21
2 LATA WCZEŚNIEJ
Podczas kolacji przy winie Eliza zdała Dorocie szczegółową relację z tego, co wydarzyło się w nPOLTV. Przyjaciółka słuchała uważnie, po czym na końcu skwitowała: „Najważniejsze, że masz tę robotę i teraz się ciesz”. Nie zagaiła tematu współlokatora. Mówiła, że będą mieszkały we dwie i że na pewno będą się dogadywać. A z czasem, jak już Eliza odnajdzie się w nowej pracy i przede wszystkim w nowym mieście, razem poszukają dla niej czegoś innego.
– Czyli będziemy tu mieszkać tylko my, w sensie ty i ja, tak? – Eliza chciała się upewnić, bo perspektywa dzielenia tego małego mieszkania jeszcze z kimś innym nieco ją przerażała. Tym bardziej, jeśli miałby to być mężczyzna.
– No a niby kto jeszcze? – zaśmiała się Dorota, rozglądając się dookoła pokoju.
– Nie wiem, ale widziałam w łazience dwie szczoteczki do zębów i pomyślałam…
– O kurwa! – rozległo się nagle i głośno. – A przecież prosiłam, żeby zabrał wszystko. Co za idiota! Zapomniał o szczoteczce do zębów! Można? – Dorota mówiła jakby do siebie, przecierając jednocześnie oczy i rozmazując makijaż. Była już ewidentnie wstawiona.
– Czyli ktoś tu jeszcze mieszka, tak?
– Raczej mieszkał. „Ł” na końcu, czas przeszły, kochana. I tak miałam się go pozbyć, a twój przyjazd dzisiaj tylko ułatwił mi zadanie – Dorota dolała sobie ostatnią porcję białego Carlo Rossi z butelki. Wypiła zresztą przeważającą większość jej zawartości.
– Mam nadzieję, że to nie przeze mnie… – mimo że spodziewała się tej informacji, Eliza była rozczarowana, że przyjaciółka ją okłamała. Do tej pory zawsze jej wierzyła i ufała.
– Nie przez ciebie, no co ty! To była krótka znajomość, która nie ma już dla mnie żadnego znaczenia. Koleś jest zwykłą szują i tyle. Wykorzystywał mnie pod każdym względem, a ja głupia dałam mu się zrobić w bambuko. Ot, i cała bajka – po ostatnim łyku wina Dorota mocnym gestem odstawiła pusty kieliszek na stolik. Niektóre kosmyki jej spiętych w koka włosów poluzowały się nieco i zawisły nad jej zmęczoną twarzą, a jej spojrzenie pod coraz ciężej zamykającymi się powiekami stało się jakby mętne.
– Gdzie śpimy? – Eliza chciała zmienić temat i zaktywizować przyjaciółkę, która zaczęła się układać do pozycji leżącej.
– Tutaj, w sensie na kanapie, bo nic innego tu nie ma, jak widzisz. Poleżę tylko parę minut, bo zmogło mnie strasznie… – ostatnie słowa ledwo można było dosłyszeć. A po chwili z ust Doroty rozległo się głośne pochrapywanie.
Komentarze