kwiecień 8, 2019
FRAGMENT NR 16
OBECNIE
Studio, w którym odbywały się nagrania do programu „Rajskie wesele” znajdowało się kilkanaście kilometrów na południe od Warszawy. Była to wielka hala, podzielona na kilka sektorów. W każdym z nich nagrywane były inne części programu, w związku z czym każdy wyglądał zupełnie inaczej. Scenografia, oświetlenie i rekwizyty robiły swoją robotę i przenosiły widza w zupełnie inny świat. Był też sektor z garderobami, make-up’ownią, stołówką i niewielkim biurem, w którym Eliza drukowała właśnie kilka kopii ostatecznej wersji scenariusza.
– No proszę, jak my dzisiaj pięknie wyglądamy – usłyszała nagle za plecami i aż podskoczyła.
– Matko, Daniel, nie strasz mnie od rana. O mało zawału nie dostałam – odpowiedziała szorstko.
– A co ty taka podminowana dzisiaj jesteś? Ja komplement, a ty zjebka – Daniel zrobił minę zbitego psa.
– Sorry, nie jestem dziś w najlepszym nastroju. Dzięki za komplement. Tak, makijaż zrobiony w domu, a nie na szybko w samochodzie czyni cuda. Czego chcesz?
– O, od razu czego chcesz! No wiesz? – odpowiedział, tym razem naprawdę urażony.
– Danielu drogi, ja cię po prostu dobrze znam i żeby ułatwić ci zadanie, a sobie zaoszczędzić czas, którego mam teraz akurat bardzo mało, zachęcam cię do bezpośredniego wyrażenia swojego życzenia – uśmiechała się przy tych słowach, żeby rozładować atmosferę. Rzeczywiście ostatnio nie była zbyt przyjemna dla współpracowników. Jej życiowe rozterki odbijały się na jej relacjach w pracy, choć tak naprawdę z nią też się nikt nigdy nie pieścił. Wręcz przeciwnie. Nie chciała być jednak wredną suką bez powodu. Tak, musi trochę wyluzować.
– Chciałem cię prosić o zastępstwo. O 19.00 muszę stąd wyjść, bo mój kochany ma dziś urodziny i szykuję mu mega niespodziankę. No a ostatnio nagrywaliśmy do północy, więc sama rozumiesz…
– Szkoda, że nie dałeś mi znać wcześniej, bo ja też mam pewne plany na wieczór – skłamała. Tak naprawdę nie odezwała się jeszcze do Mateusza po jego smsie. Wiedziała, że już dawno powinna zakończyć tę relację, przede wszystkim dla własnego dobra, czuła jednak podświadomie, że ponownie wymięknie i jak zwykle, prędzej czy później, skończą w jej łóżku.
– Nie dałem znać, bo wymyśliłem i co najważniejsze zorganizowałem wszystko dziś rano na totalnym spontanie. Chcę go zabrać na karaoke, które on notabene uwielbia i będziemy śpiewać jego ulubione kawałki. Do tego udało mi się ogarnąć kelnera tylko do naszej dyspozycji z niezliczoną ilością drinków i… uwaga… body sushi prosto z ciała bajecznie umięśnionego młodzieńca. A na koniec pokój hotelowy pełen świec i płatków róż…
– O matko, zaraz się zrzygam – skomentowała Eliza i spakowała wydrukowane scenariusze do teczki.
– Ale przekonałem cię? Zastąpisz mnie, prawda? Proszę, proszę, proszę – Daniel był mistrzem w robieniu min na zawołanie. Tym razem na jego twarzy pojawił się błagalny grymas, a dłonie złożyły się w geście modlitwy.
– Dobra, już dobra. Idź i baw się dobrze – machnęła ręką. Sprawdziła coś jeszcze w komputerze i skierowała się do wyjścia. – Ogarnę tych twoich gości i dopilnuję, żeby bezpiecznie dojechali do domu.
– Jesteś aniołem, Elizka! Dzięęęęękiiiii! – Daniel uściskał ją wbrew jej woli. – Dam ci jeszcze znać, kto z kim, dokąd i w ogóle.
– Spoko, ale teraz znowu ty masz u mnie dług do spłacenia, jasne?
– Jak słońce. Słowo harcerza, którym kiedyś naprawdę byłem – odpowiedział Daniel, stojąc na baczność z prawą ręką uniesioną do góry.
– To git. A teraz każde w swoją stronę – zarządziła Eliza i oboje opuścili biuro.
– Pozdrów ode mnie Marczewskich…
– Zapomnij – odpowiedziała i szybkim krokiem ruszyła przez korytarz.
Komentarze