marzec 30, 2019
FRAGMENT NR 12
2 LATA WCZEŚNIEJ
– Że co zrobiłaś??? – Dorota nie wierzyła własnym uszom, kiedy Eliza przez telefon zdała jej relację z tego, co się wydarzyło w nPOLTV – Czyś ty oszalała? Padłaś im tam podczas rozmowy kwalifikacyjnej?
– No, rozmowa właściwie jeszcze się tak naprawdę nie zaczęła… Ta kamera tak mnie zestresowała… Zresztą wszyscy oni, cała ta sytuacja. – Przepraszam, strasznie głupio wyszło. Gdybym wiedziała, że tak będzie, nawet bym tam nie poszła… – Eliza miała poczucie, że musi się przed Dorotą wytłumaczyć, bo to przecież dzięki niej znalazła się w wymarzonym miejscu, a jej noga stanęła na korytarzach telewizji. A że stanęła chwiejnie i zaraz potem się podwinęła, to już całkiem inna sprawa, na którą Eliza nie miała wpływu. No może, gdyby coś w międzyczasie zjadła…
– Matko, jaki obciach! Mówiłaś im o mnie? – zaniepokoiła się Dorota, która od razu próbowała przewidzieć ewentualne konsekwencje dla siebie. Nie bała się o utratę swojej pracy, co to, to nie. Była za dobra w swoim fachu i miała świetne relacje z szefem. Bała się plotek i docinków, które w tym środowisku krążyły chyba na najwyższych możliwych obrotach.
– Nie, nikomu o tobie nie mówiłam – uspokoiła ją Eliza. – Naprawdę nie chciałam narobić takiego zamieszania, przepraszam – poczucie winy Elizy zepchnęło dochodzącą do głosu radość z otrzymania wymarzonej pracy na dalszy plan. Właściwie o niej zapomniała – i o radości, i o pracy.
– Dobra, nie przepraszaj już, to nie twoja wina, pogadamy potem. Ja mam tu urwanie głowy i muszę zostać w robocie niestety do wieczora. Ty jedziesz teraz do mnie, tak jak się umawiałyśmy. Wysłałam Ci smsem mój adres i napisałam, którym tramwajem i z którego przystanku tam dojedziesz. Daj znać, jak będziesz już na miejscu. Żeby nie było, że znowu coś ci się przytrafi po drodze – Dorota zaśmiała się nerwowo. – Ale i tak jestem z ciebie dumna, Elizka. Niejedna laska na twoim miejscu już dawno by wymiękła i w ogóle tu nie dotarła. A ty się uparłaś i wytrwałaś. Skończyło się jak skończyło, ale przynajmniej wiesz, na czym stoisz…
– Ja dostałam tę pracę – przerwała jej cicho Eliza.
– Słucham? – Dorota albo nie dosłyszała albo nie wierzyła w to, co usłyszała.
– Dostałam tę pracę i mam stawić się w poniedziałek na 9.00 – powtórzyła już pewniejszym głosem Eliza. Stłamszona radość powoli powracała i dziewczyna nawet się uśmiechnęła. Tym razem na drugi plan schodziła akcja z pogotowiem.
– Żartujesz chyba!? Jakim cudem? Kto cię tam przyjął?
– Adam Dralski. Powiedział, że właśnie takiej osoby potrzebuje na asystenta – odpowiedziała dumnie Eliza. Tak dumnie, że aż sama się zdziwiła.
– Tak, dobrze, już wysyłam tę prezentację… Elizka, muszę kończyć. Pogadamy wieczorem. Nie wierzę… – Dorota odłożyła słuchawkę.
Eliza tymczasem ruszyła powoli przed siebie. Czekała na wiadomość ze wskazówkami od Doroty i szła bardzo powoli, ciągnąc za sobą swoją małą walizkę, towarzyszkę swoich dzisiejszych wrażeń. Zatrzymywała się kilka razy i spoglądała z przerażeniem na oszklony gmach, który już za kilka dni miał stać się jej miejscem pracy. Czuła, jak schodzi z niej stres i kilka razy głęboko westchnęła. Usłyszała dźwięk smsa, a kiedy dotarła na przystanek, z jej oczu pociekły dwie wielkie łzy.
Komentarze