marzec 28, 2019
FRAGMENT NR 11
OBECNIE
Zanim wsiadła do auta, zaszła do pobliskiej piekarni. Kupiła kawę i zwykłą kajzerkę. Ciepła i puszysta bułka smakowała prawie tak samo jak w dzieciństwie w jej rodzinnym miasteczku. Kupowała sobie taką w drodze do szkoły w pobliskiej piekarni prowadzonej przez jej sąsiadkę. Kilka łyków kawy postawiło ją na nogi i już po chwili siedziała w samochodzie. Tym razem radio zagrało mocniejsze dźwięki, a ona w pełnym makijażu jechała na plan.
Zawsze w chwilach wewnętrznego kryzysu, szamotaniny i niespokojnych myśli robiła rzeczy, które przypominały jej o domu. Czasami robiła to z premedytacją, a czasami zupełnie nieświadomie i dopiero po fakcie łapała się na sentymencie. Samopoczucie poprawiało się co prawda tylko na chwilę, ale siła wspomnień była tak mocna, że dawała prawdziwe ukojenie i niemal pewność, że wszystko ułoży się jak najlepiej, mimo że nie zawsze tak, jak chciałaby tego w danej chwili.
Jej myśli krążyły wokół Mateusza, a właściwie wokół ich wspólnego problemu, który nie pozwalał im spokojnie żyć. Wzloty i upadki w ich związku miały tak intensywny przebieg i wymieniały się na sinusoidzie codzienności tak szybko, że Eliza nie miała już sił na więcej. Ani na wzloty, ani tym bardziej na upadki. Euforia i radość były miażdżone przez niespodziewane zwroty akcji, na które żadne z nich nie miało wpływu. Ich wspólne dni i noce były nieprzewidywalne, spędzane zawsze na tak zwanym „czuju”. Potem wystarczył jeden telefon. Nawet nie telefon. Wystarczył sms i Mateusza już przy niej nie było. Pędził do swojego drugiego życia, ważniejszego od niej, co udowadniał za każdym razem, gdy opuszczał w nocy jej łóżko i zostawiał ją samą. Płakała wtedy jak małe dziecko, leżąc samotnie w zmiętej pościeli, która jeszcze przed chwilą zmysłowo otulała ich oboje. Kiedy w końcu cała we łzach zasypiała, śniła zawsze ten sam sen, w którym Mateusz wychodzi i już nigdy nie wraca.
Nie chciała już tak żyć, nie potrafiła dłużej tego znosić. A on ciągle miał nadzieję, że wszystko się jeszcze zmieni…
Komentarze