marzec 3, 2020

FRAGMENT NR 128
2 LATA WCZEŚNIEJ
– Po prostu to powiedz. Normalnie, bez owijania w bawełnę – powiedziała Dorota spokojnie, gdy w poniedziałkowy wieczór zjadły razem w milczeniu kolację, a w kieliszkach wylądowały porcje białego Carlo Rossi. To była ich pierwsza możliwość rozmowy i wyjaśnienia sytuacji z soboty. Niedziela do nocy upłynęła Elizie na planie „Rajskiego wesela”, a w poniedziałkowy poranek praktycznie się minęły.
– Nie chciałabym, żeby to, co za chwilę powiem zmieniło naszą relację… – Eliza czuła strach. O siebie, przyjaciółkę i to, co wydarzy się potem, gdy padną już słowa prawdy.
– Nie zmieni. Obiecuję – usłyszała stanowczy głos przyjaciółki.
– Jesteś pewna, że chcesz to wiedzieć?
– Powiedz wreszcie, co on ci zrobił – oczy Doroty świdrowały ją na wskroś. Nie było już możliwości ucieczki ani przesunięcia tego w czasie. Teraz, właśnie teraz musiała jej w końcu wszystko powiedzieć.
– Dawid mnie kilka lat temu… skrzywdził – wyartykułowała w końcu, nadal nie mając odwagi nazwać rzeczy po imieniu. Westchnęła głośno, uciekając wzrokiem przed przyjaciółką. Mimo jej zapewnień czuła, że prawda może wpłynąć na ich przyjaźń. Nie wiedziała jeszcze, w jaki sposób, ale brutalna przeszłość miała właśnie ujrzeć światło dzienne, a konsekwencje takich zderzeń z teraźniejszością i osobami w jakikolwiek sposób zaangażowanymi bywały często tak samo brutalne.
– Jak? – padło krótkie i stanowcze pytanie.
– Wykorzystał mnie. Upił, a potem zgwałcił – Eliza powiedziała to na jednym wydechu, patrząc Dorocie prosto w oczy. Nie było sensu przedłużać tej chwili w nieskończoność.
– Kiedy to się stało? – pytanie zabrzmiało tak, jakby odpowiedź na pierwsze była spodziewana. Po Dorocie nie było widać śladu szoku.
– Na mojej studniówce…
Zapadła cisza, podczas której obie, nie mogąc znieść już swoich bolesnych spojrzeń, uciekły wzrokiem. Po chwili Dorota chwyciła kieliszek do ręki, wstała od stołu i usiadła na kanapie, zamykając oczy. Spod jej powiek popłynęły łzy. Bezgłośne, nietłumione, akceptujące to, co się stało. Eliza nadal siedziała na swoim miejscu, znowu patrząc na przyjaciółkę, współczując jej i sobie. Sama była już z tym bólem pogodzona, ale wiedziała, że dla Doroty zaczynało się zupełnie inne cierpienie. Po kilku minutach usiadła przy niej i się do niej przytuliła. Teraz płakały obie, choć w mieszkaniu panowała cisza.
– Tak bardzo mi przykro, Elizka – usłyszała głos przyjaciółki i poczuła jej dłoń na swoich włosach. – Tak bardzo przepraszam cię za mojego brata. Nie zdawałam sobie sprawy, że mógłby zadać komukolwiek taką krzywdę. Tym bardziej tobie… – milczące łzy Doroty zmieniły się teraz w szloch.
– To już przeszłość i tam to wszystko zostawmy – odpowiedziała cicho. – Teraz, kiedy znasz prawdę, jest mi dużo lżej – dodała, przytulając się jeszcze mocniej.
Dorota nie hamowała już swoich emocji. Rozczarowanie i ból opanowały całe jej ciało, które trzęsło się w pulsujących spazmach. Eliza trwała przy niej, cierpliwie czekając, aż się uspokoi. Kiedy to w końcu nastąpiło, w mieszkaniu znowu zaległa cisza.
– Kto jeszcze o tym wie? – przerwały ją spokojne już słowa Doroty.
– Tylko ty, Dawid i Daniel. Powiedziałam mu ostatnio, jak przyjechał tu po mnie po całym tym zajściu w sobotę w nocy.
– A w Krupkowie?
– Nikt, nie powiedziałam nawet mojej mamie.
– Boże, co za tragedia! Przez co ty musiałaś przejść, dziewczyno…
Komentarze