luty 28, 2020

FRAGMENT NR 127
OBECNIE
Eliza wracała po pracy do domu. Była wyczerpana. Wieczór zapowiadał się samotnie, bo Mateusz wyjechał na kilka dni w związku z pracą nad serialem. Nawet jej to w tej chwili odpowiadało, bo w ostatnim czasie chętnie spędzała czas sama ze sobą. Kiedyś od tego uciekała, męczyła się w swoim własnym towarzystwie, a dzisiaj cieszyła się na domowy wieczór w pojedynkę. W planie miała kąpiel, maseczkę, lekką kolację i serial na Netflixie. Albo jakiś film, o ile dotrwa. Standardowo czekała też na nią sterta książek i czasopism, była jednak pewna, że tego wieczora nawet jej nie dotknie. Położyć się i wyłączyć myślenie, gapiąc się w telewizor. To był jej cel na ten wieczór.
Odkąd Marta zaczęła częściej wyjeżdżać służbowo, spadło na nią dużo więcej obowiązków i odpowiedzialności. Była lubiana i szanowana, ekipa ją wręcz ubóstwiała, ale nadmiar pracy wypalał stopniowo ostatnie pokłady jej energii. Tak bardzo brakowało jej Adama – jego wsparcia, motywujących słów, spojrzeń i uśmiechu. W chwilach przemęczenia, takich jak ta, wierzyła, że jedno spotkanie z nim dałoby jej siłę na kilka kolejnych tygodni, a może nawet i miesięcy. Znowu wstąpiłaby w nią świeża energia, jej twarz by się rozpromieniła, a głowa sama uniosła do góry. Znowu czułaby, że może góry przenosić, a wszystkie wyzwania i problemy nie byłyby jej już takie straszne. Bez jego obecności trudniej się jej nie tylko pracowało, ale też po prostu żyło. Brakowało jej go każdego dnia, dosłownie. Myślała nawet, że być może z Adamem u boku w pracy, byłaby też szczęśliwsza z Mateuszem. Że nie przeżywałaby tak każdego kryzysu i łatwiej potrafiłaby łagodzić słabsze chwile w ich związku. Adam nie byłby oczywiście lekarstwem na ich problemy, ale po prostu łatwiej by jej było je znosić i rozwiązywać, gdyby wiedziała, że on jest i nad nią czuwa.
Każdego dnia zastanawiała się, co u niego. Jak się czuje, co robi, czy jest szczęśliwy. Od tamtego momentu, gdy tak bardzo zaczęła się o niego bać, odezwał się do niej tylko raz. Napisał wiadomość, że w nią wierzy i życzy jej wszystkiego, co najlepsze. I że mimo, że nie ma go blisko, to jest z nią myślami i ją wspiera. Zadzwoniła, żeby z nim porozmawiać, ale nie odebrał i nie oddzwonił. Było to ponad rok temu. Ta cisza i czekanie na kontakt z jego strony ją wykańczały. W firmie krążyły plotki, że nie wróci już do pracy w branży i że układa sobie życie na nowo, ale nie była pewna, jak bardzo powinna w to wierzyć. Nie spodziewała się, że Adam się podda i zostawi za sobą coś, nad czym przez lata ciężko pracował. Nie pasowało to do niego. Z drugiej strony miał poważne powody, żeby skończyć z poprzednim życiem i zacząć jego zupełnie nowy etap. Ale dlaczego się do niej nie odzywał? Dlaczego milczał i nie interesował się nią i programem? Naprawdę odciął się na amen i wszystko, co miało związek z pracą, łącznie z nią, Elizą, przestało go obchodzić?
Tęskniła za nim niemiłosiernie i to był główny powód jej złego samopoczucia od miesięcy. W końcu musiała to przed sobą przyznać. Kochała Mateusza, ale kochała też Adama, choć sama tego nie rozumiała. Co prawda każdego inaczej, ale każdy z nich potrzebny jej był z życiu w zupełnie inny sposób.
Kiedy znalazła się w końcu w mieszkaniu, rzuciła się na kanapę i rozpłakała jak małe dziecko. Głośno i rzewnymi łzami.
Komentarze