styczeń 27, 2020
FRAGMENT NR 119
2 LATA WCZEŚNIEJ
„W weekend będę w Warszawie. Dorota jeszcze nie wie. Chciałbym porozmawiać z Tobą na osobności”. Wiadomość od Dawida przyszła wczesnym wieczorem, gdy Eliza wracała busem ze studia do miasta. Nie miała zapisanego jego numeru i nie podawała mu swojego, musiał podejrzeć go w telefonie Doroty. Tak naprawdę brała taką opcję pod uwagę, kiedy tylko dowiedziała się o jego pierwszej wizycie w Warszawie. Czuła, że nie była to tylko wizyta u siostry, tak po prostu na weekend. Znając go, mogła się spodziewać, że będzie próbował nawiązać z nią kontakt. I właśnie to robił, nie zważając na obecne okoliczności jej życia.
Nie wiedziała, czy i co mu odpisać. Zawsze, gdy w jakiś sposób pojawiał się z jej życiu, zaczynała czuć się źle, bo wracały wspomnienia z przeszłości. Tym razem było tak samo, dlatego nie chciała prowokować dalszej wymiany zdań. Chociaż treść tej wiadomości wzbudziła w niej niepokój. Zastanawiała się, dlaczego Dawid napisał o przyjeździe najpierw do niej i przede wszystkim głowiła się nad tym, o czym tak bardzo chce z nią porozmawiać. Dla niej temat z nim był raz na zawsze skończony. Zamknięty na amen, bez możliwości jakiegokolwiek powrotu. Pozostała obcość i dzieląca ich odległość, oby jak największa.
Po powrocie do domu zaparzyła sobie herbatę. Wiedziała, że powinna coś zjeść, ale nie miała apetytu. Za oknem było ciemno, zimno i ponuro. Była sama, wdzięczna, że ma chwilę tylko dla siebie. Porozmawiała chwilę z mamą i Igorem, zrobiła listę świątecznych upominków, wzięła gorący prysznic i przed pójściem do łóżka wcisnęła w siebie na siłę dwie kanapki z serem. Podczas każdej z tych czynności towarzyszył jej ciągły niepokój. Nie mogła się odprężyć i odpocząć, choć ostatnio i tak bardzo rzadko było to możliwe. Wiedziała, że jest wybita ze swojej i tak ciężko utrzymującej się równowagi przez wiadomość od Dawida. To, że czekał na jej odpowiedź też ją bardzo męczyło. Była czwartek, do soboty zostały zaledwie dwa dni. Chwyciła telefon i odpisała, mając nadzieję, że tym samym nie pozwoli rozwinąć się tej dyskusji. „Nie jestem w nastroju do rozmów z Tobą. Uszanuj to proszę.” Czekała na jego odpowiedź, bo była pewna, że Dawid odpisze. Sygnał smsa usłyszała po niecałej minucie. „Wiem i tym bardziej chciałbym porozmawiać.” Teraz nie rozumiała już kompletnie niczego. Po jaką cholerę ją męczył i się narzucał? O co mu chodzi? Nie może zostawić jej raz na zawsze w spokoju? „Nie chcę mieć z Tobą żadnego kontaktu. Nie pisz do mnie więcej.” Cisza, nie odpisał. Uznała temat za zamknięty, przynajmniej na ten wieczór, choć nie wierzyła, że Dawid tak po prostu odpuści. Nikt nie był w stanie jej przekonać, że on mógł się zmienić. Nie mógł i się nie zmienił. Nie da jej spokoju i nie ma litości nawet teraz, gdy wiedział, że cierpi po odejściu babci. A może tym bardziej atakuje właśnie teraz, wiedząc, że jest jeszcze słabsza niż zwykle? Po nim mogła spodziewać się wszystkiego.
Dorocie nie wspomniała ani słowem o tym, że do niej napisał. Miała jeszcze cichą, choć niewielką nadzieję na to, że Dawid jednak nie pojawi się w weekend w stolicy, a tym bardziej w ich mieszkaniu. A jeśli to zrobi, to Dorota powinna dowiedzieć się o tym od niego. Zasnęła z jeszcze cięższym niż zwykle ostatnio sercem, budząc się w nocy kilkakrotnie. Była świadoma tego, że traci kontrolę nad sobą i swoimi emocjami. Musiała wziąć się w garść, bo inaczej źle się to dla niej skończy. Skończy się wtedy wszystko, już raz to przerabiała.
Komentarze