styczeń 18, 2020
FRAGMENT NR 117
OBECNIE
– Hej Elizka, pamiętasz mnie jeszcze?
– Daniel! Co ty tu robisz? – parzyła sobie właśnie kawę w firmowej kuchni w stacji i jego głos wyrwał ją z zamyślenia. Wiedziała, że był na dłuższym urlopie i celowo się z nim nie kontaktowała. Szczególnie po ich ostatniej rozmowie, która do przyjemnych nie należała.
– Co tutaj robię? Tęskniłem, to wróciłem, nie? – puścił oczko i uścisnął ją serdecznie.
– Cieszę się, że już jesteś. Bardzo. I przepraszam, że byłam nieprzyjemna…
– To ja powinienem przeprosić. Byłem na Ciebie wściekły – przerwał jej łagodnie i jego twarz posmutniała. – Potrzebowałem tego urlopu, wiesz? Odciąłem się od wszystkiego i mogłem spokojnie przemyśleć to, co wydarzyło się ostatnio w moim życiu. Może wyskoczymy gdzieś razem po pracy i pogadamy bez świadków i ścian, które mają uszy? – znowu się rozweselił. Eliza poznała zmianę w swoim przyjacielu. Wyraźnie widziała, że podjął jakieś ważne decyzje, po których było mu ewidentnie lżej. Wydawał się być nie tylko pogodniejszy, ale jakby z czymś pogodzony.
– Jasne, chętnie, spędźmy miły przyjacielski wieczór. Naprawdę się za tobą stęskniłam – teraz ona go uścisnęła. Czuła ulgę, że między nimi znowu będzie tak jak dawniej. Że nie muszą sobie teraz nagle wszystkiego wyjaśniać i się sobie nawzajem tłumaczyć, żeby było dobrze. Porozmawiają o wszystkim na pewno, wiedziała o tym, ale bez presji i w sprzyjających okolicznościach. Teraz znowu był obok, ze swoimi zaletami i wadami, jej przyjaciel. I tak naprawdę teraz, w tym momencie, zdała sobie sprawę, że był jej bliski właśnie taki, jaki był, akceptowała go całkowicie. Przez czas jego nieobecności brakowało jej go, choć odsuwała tę myśl od siebie po ich ostatniej rozmowie.
– A planów z Mateuszem dzisiaj nie masz? – wiedziała, że tym sposobem pyta ją o obecny stan jej związku.
– A nie mam, wyobraź sobie – odpowiedziała przekornie, celowo zwlekając z odpowiedzią i popijając ostatnie łyki kawy.
– Ale że co? – nie umiał ukrywać swoich emocji i za to też go lubiła.
– Ale że to, że akurat dzisiaj wieczorem Mateusz pracuje.
– Czyli wszystko okej miedzy wami, tak? – dopytywał z takim wyrazem twarzy, że w tej chwili zrozumiała, że ta ciekawość to zwykła troska. Ten urlop chyba naprawdę dał mu do myślenia, bo wcześniej jej związek z Mateuszem traktował raczej jako zło konieczne.
– Tak, Daniel, wszystko okej. Choć sporo się znowu wydarzyło i musimy nadrobić zaległości.
– Ja też mam ci coś do powiedzenia – powiedział powoli, jakby chciał dobrać odpowiednie słowa.
– Nie mów, że wracasz do Patryka…
– Nie wracam. To znaczy on chciał wrócić do mnie, ale…
– Ale….?
– Ale nie ma szans na powrót – Eliza jeszcze nigdy nie słyszała Daniela w tak zdecydowanym wydaniu.
– I na pewno powiesz mi też za chwilę, dlaczego – domyślała się, ale nie chciała wyprzedzać faktów, ani tym bardziej spłoszyć przyjaciela. Znała go na wylot i wiedziała, co powie, zanim usłyszała jego słowa.
– Bo poznałem kogoś nowego. To moja bratnia dusza – oczy Daniela się zaszkliły. Eliza czuła, że ta historia miłości będzie zupełnie inna niż poprzednia.
Komentarze