styczeń 7, 2020
FRAGMENT NR 114
2 LATA WCZEŚNIEJ
W poniedziałek Eliza pojawiła się w pracy punktualnie o 9.00. Dokładnie o tej godzinie zaczynało się zebranie w studio, które miało służyć omówieniu weekendowych nagrań, wysunięciu wniosków usprawnienia tych elementów pracy na planie, które zawiodły bądź nie funkcjonowały tak jak powinny oraz wstępnego wypracowania pomysłów na realizację tego usprawnienia. Obecny był Adam, Marta, redaktorzy, Daniel jako reprezentant działu castingu, reżyser Krzysztof oraz większość ekipy realizacyjnej. Eliza cieszyła się, że będzie miała wsparcie w postaci przyjaciela, który poprzedniego dnia po wspólnym czasie spędzonym na celowo innych tematach niż praca, Krupkowo i Dorota, odwiózł ją do mieszkania przyjaciółki, tak jak zresztą obiecał. Była wdzięczna losowi, że miała go w swoim warszawkim życiu – w miniony weekend i tego ranka. Czuła się po prostu bezpieczniej.
Spotkanie jeszcze się nie zaczęło. Adam chciał zaczekać na obecność wszystkich potwierdzonych osób, a kilka z nich nadal stało w korkach. Kiedy Eliza weszła do hali, właśnie rozmawiał z Krzysztofem i jednym z operatorów, podczas gdy Marta intensywnie gestykulowała w ożywionej dyskusji, a raczej monologu, z redaktorami i Danielem. Pozostali siedzieli na miejscach publiczności i popijali kawę z automatu, gawędząc ewidentnie nie o pracy i nie o minionym weekendzie.
Pierwsza zauważyła ją Marta, która natychmiast przerwała monolog i ruszyła w jej kierunku osobliwym sprintem.
– Eliza, kochana, jak się czujesz? Jesteś pewna, że jesteś w stanie tu dzisiaj z nami być? – powiedziała głośno, po czym objęła ją niespodziewanie ramieniem i prawie do siebie przytuliła, wywołując w swojej ofierze odruch wręcz wymiotny. Takiej sztuczności z jej strony Eliza jeszcze nigdy nie przeżyła, w dodatku w tak dosłownej bliskości.
– Jestem w stanie, puść mnie proszę z łaski swojej – szepnęła do jej ucha, nie dając się zatrzymać w miejscu. Cały czas szła przed siebie, żeby być bliżej pozostałych obecnych. – Dzień dobry wszystkim – przywitała się ciszej niż robiła to zazwyczaj. Zgodnie z jej przewidywaniami miniona noc nie należała do przespanych.
– Hej Eliza, zapraszamy do nas – odwrócił się w jej stronę Adam, choć tym razem do niej nie podszedł. – Poczekamy jeszcze chwilę na pozostałych, więc śmiało masz jeszcze chwilę na szybką kawę – uśmiechnął się i puścił jej swoje zabójcze oczko, po czym wrócił do rozmowy z Krzysztofem. Reszta jej współpracowników przywitała się z nią z odległości, każdy był zajęty swoimi współtowarzyszami i tematami. Nie za bardzo chyba chcieli afiszować się swoim współczuciem, tak jak Marta – i to w dodatku fałszywym – albo może nie wiedzieli, jak się mają w tej sytuacji zachować i woleli zostać w swoim bezpiecznym miejscu, myślała sobie Eliza, zajmując jedno z wolnych miejsc. Marta wróciła do monologu dla redakcji, nie darząc Elizy już nawet spojrzeniem, a Adam zerkał na nią co chwila, nie przerywając swojej dyskusji z Krzysztofem. Jego wzrok zadawał pytania: „Wszystko okej?”, „Na pewno?”, „Jak się czujesz?”, „Czego potrzebujesz?”…
– Proszę kawa – Daniel pojawił się przy niej tak nagle, że aż podskoczyła wyrwana z myśli o Adamie, na którego mimo wszystko starała się nie patrzeć. To znaczy patrzyła na niego w taki sam sposób, w jaki patrzyła na pozostałych obecnych w studio. Przenosiła wzrok z jednej osoby na drugą, choć myślami była przy jednej konkretnej postaci.
– Daniel, a ty raczysz do nas dołączyć czy zamierzasz zmienić profesję i zostać kelnerem? – niski głos Marty rozległ się po hali i co niektórzy zaśmiali się tylko po to, żeby przypodobać się szefowej. Eliza wzdrygnęła się.
– Dzięki, idź już – szepnęła do przyjaciela, który, nie spiesząc się, ruszył ku swojej grupie. To w nim lubiła. Nie napinał się, nikomu nie podlizywał, nikogo nie grał. Był prawdziwy taki jaki był, choć wystawiał się tym samym na innego rodzaju krytykę. Miała nadzieję, że nie cierpiał z powodu swojej orientacji, że umiał sobie radzić z otoczeniem i naciskami, choć tego tematu jeszcze nie poruszyli. Ale dojdą do tej rozmowy, była tego pewna. Jak tego, że powie mu kiedyś o problemach z Dorotą, o sytuacji z ojcem, a nawet może o Dawidzie. Adama, niezmiennie, zostawi tylko dla siebie.
Komentarze