marzec 10, 2019
FRAGMENT NR 2
2 LATA WCZEŚNIEJ
Po chwili wahania podeszła do recepcji, żeby zgłosić swoją obecność. Zadrżał jej głos, kiedy wypowiadała swoje nazwisko.
– Przykro mi bardzo, ale nie mam pani na liście – powiedziała recepcjonistka, przyglądając się jej uważnie.
– Nie ma? Na liście? – to jedyne, co dała radę wydobyć z nagle wyschniętego na wiór gardła.
– Nie widzę tu nazwiska Eliza Miłowicz. Przykro mi, nie mogę wpuścić pani do środka.
Poczuła ogromną chęć opuszczenia tego miejsca i zapadnięcia się pod ziemię. Teraz, w tej chwili, jak najszybciej. Już prawie zaczęła iść w kierunku wyjścia, a piekące łzy rozczarowania przygotowały się do ataku. Czuła, jak jej twarz pąsowieje, a nogi jakby z lekka się uginały. „O nie, co to, to nie. Co z tobą? Już się poddajesz?” – usłyszała swój własny głos. Szybkim krokiem oddaliła się od recepcji i wyciągnęła telefon.
– Hej, nie ma mnie na liście i nie chcą mnie wpuścić – powiedziała jednym tchem.
– Jak to? Przecież sama cię wpisywałam – usłyszała głos w telefonie.
– Recepcjonistka sprawdzała dwa razy i nie ma tam mojego nazwiska. Co teraz?
– Daj mi chwilę – połączenie zostało przerwane.
Ta chwila trwała całą wieczność. Szczególnie, że zmęczenie dawało się jej mocno we znaki. Była dopiero 10.00, a ona miała już za sobą wielogodzinną podróż autokarem. Musiała wstać w środku nocy, żeby zdążyć na wyznaczony termin spotkania. Kiedy była już w Warszawie, odświeżyła się i przebrała w toalecie na dworcu, po czym z małą walizką udała się tramwajem pod wskazany adres. Jadąc przez miasto, nie mogła uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Czekała na ten moment bardzo długo, marzyła o nim potajemnie. Wszystko wyglądało tak, jak sobie wyobrażała, a nawet przekraczało jej wyobrażenia, dlatego musiała się kilka razy uszczypnąć. Przejęta oglądała miasto przez szybę tramwaju, ale nie była w stanie skupić się na widokach na dłużej, bo jej głowę przepełniała tylko jedna myśl – zastanawiała się, jak tam będzie. Nie mogła się doczekać, kiedy już wysiądzie na przystanku i zobaczy ten upragniony budynek. Kiedy w końcu ruszy w jego kierunku i będzie go miała w zasięgu kilku kroków…
W tej chwili jednak nie widziała nic poza wyświetlaczem telefonu. Wpatrywała się w niego tak, jakby pod natężeniem jej skupionego wzroku miał przynieść dobrą wiadomość. Tę, na którą teraz tak bardzo czekała. Telefon wreszcie odezwał się wibracją i ponownie usłyszała głos Doroty.
– Elizka, nie ruszaj się stamtąd. Lista, którą ma recepcja nie została zaktualizowana. Brakuje tam kilku nazwisk i pech chciał, że akurat twojego. Zaraz będziesz mogła wejść.
Komentarze