październik 26, 2019
FRAGMENT NR 94
OBECNIE
Cały dzień myślała o Mateuszu, Jeremim i Pauli. Nie mogła skupić się na pracy i zastanawiała się, czy kiedykolwiek nadejdzie taki moment, że poczuje spokój. Bardzo chciała ruszyć z miejsca, mieć świadomość, że w ich związku wszystko zmierza ku lepszemu, ale Mateusz skutecznie ją hamował. Świadomie lub nie, robił to i podcinał jej skrzydła. Bardzo starała się zrozumieć, że ostatnia propozycja spotkania z jego synem nie była trafiona czasowo, ale mimo wszystko mógł przecież zareagować inaczej. Pokazać, że się cieszy lub czuje ulgę, a przekaz, który od niego otrzymała po prostu ściął ją w pół. Wyraźnie pamiętała słowa Pauli, które dodały jej siły i przekonania, jednak wiedziała, że aby ten układ mógł zdrowo funkcjonować, powinna poznać Jeremiego i spróbować nawiązać z nim jakąś więź. Nie marzyła o przyjaźni i przywiązaniu, nie wiedziała też, czego się po nim i po sobie spodziewać, ale chciała go poznać, zobaczyć, jak się zachowuje, a nawet była gotowa przyjąć słowne ciosy, bo z takimi też się liczyła.
Po dzisiejszym poranku uznała, że odczeka i nie będzie wywierać presji na Mateuszu. Miała prawo czuć się rozczarowana i nie zamierzała tego ukrywać, ale więcej tego tematu nie poruszy. Poczeka na gotowość z drugiej strony. Miała nadzieję, że argument nieodpowiedniej chwili jest prawdziwy i wkrótce będzie mogła poznać swojego rywala. Rywala? Czy tak właśnie myślała o 5-letnim chorym dziecku swojego ukochanego? Może Mateusz w jakiś sposób to wyczuwa i dlatego nie jest na to spotkanie gotowy? Nie, bzdura! Gdyby tak było, nigdy wcześniej sam by tego nie proponował. A przecież jej postawa się nie zmieniła. Od początku ich związku jest zazdrosna o Jeremiego, niezależnie od tego, czy potrafiła to przed sobą przyznać, czy nie. To dziecko stoi jej zadrą w sercu, burzy jej spokój, mąci myśli i doprowadza do kryzysów w ich związku. Tak właśnie jest i pora spojrzeć prawdzie w oczy. Nie znosi tego chłopca, niezależnie od jego stanu. Nie znosi jego, jego niechęci do niej jako nowej partnerki taty i nienawidzi jego wiecznych ataków, choroby lub tęsknoty. Jak ma się z nim zaprzyjaźnić? O jakiej więzi myśli, skoro tak go nie cierpi? To przecież niemożliwe! On od razu wyczuje jej emocje już przy pierwszym spotkaniu, nie mówiąc o Mateuszu, który na kolejne na pewno nie pozwoli, czując jej niechęć i rywalizację. Czy na pewno jest gotowa zmierzyć się z tym dzieckiem oko w oko? Czy nie straci przez to Mateusza? Czy sama siebie tym samym nie skrzywdzi?
Wypiła ostatni łyk czwartej już tego dnia kawy i zaczęła pakować swoje rzeczy. W biurze była sama, nikt do niej szczególnie nie zaglądał. Czuła się przytłoczona ostatnimi zdarzeniami, bolała ją głowa. Marzyła o gorącej kąpieli i długim spokojnym śnie. To był jej plan na ten wieczór. Chciała być sama i napisała Mateuszowi jedno zdanie: „Przepraszam, ale potrzebuję samotnego wieczoru”. „Rozumiem, do jutra” odpisał. Bez „kocham Cię” i żadnych innych tulących słów. Zrobiło się jej jeszcze ciężej na sercu i kiedy już miała odłożyć telefon do torebki, zadzwonił jeszcze w jej ręku. Nie patrząc na wyświetlacz odebrała, mając pewność, że to on.
– Halo? – czuła, jak po jej sercu rozlewa się ciepło.
– Eliza? – usłyszała znajomy kobiecy głos. – To ja. Cieszę się, że odebrałaś.
Komentarze