wrzesień 30, 2019
FRAGMENT NR 86
OBECNIE
Reakcja Mateusza na propozycję dotyczącą poznania Jeremiego była na pewno nie taka, jakiej się Eliza spodziewała. Miała nadzieję, że jej ukochany się ucieszy i od razu zacznie snuć plany wspólnego spotkania i tego, co mogliby razem robić i gdzie pojechać. Była pewna, że zobaczy na jego twarzy nieopisaną radość i ulgę, że w końcu jest na to gotowa. Tymczasem w odpowiedzi Mateusz najpierw wstrzymał oddech, a potem ciężko westchnął. Nie rozumiała jego reakcji. Z zapartym tchem i wbitym z niego wzrokiem czekała na jego słowa.
– Kochanie, to chyba nieodpowiedni moment – powiedział w końcu, wstając z łóżka i zakładając szlafrok.
– Dlaczego nieodpowiedni? Przecież już kilka razy pytałeś mnie, kiedy będę gotowa poznać twojego syna. Teraz mówię, że jestem.
– I cieszę się, że jesteś gotowa…
– Jakoś dziwnie to okazujesz – przerwała mu obrażonym tonem, po czym owinęła się kołdrą i przeszła do łazienki. Zamknęła się na zamek, dając mu do zrozumienia, że rozmowa jest zakończona. Czuła się rozczarowana i upokorzona, siedziała na sedesie i płakała. Po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi.
– Eliza, otwórz, proszę. Pozwól mi wyjaśnić do końca – usłyszała łagodny i tak kochany głos.
– Ja już wszystko rozumiem, nie musisz niczego wyjaśniać – odpowiedziała, zdając sobie sprawę, że nie dała mu szansy na podanie konkretnego argumentu.
– No właśnie nie rozumiesz. Jeremi przeszedł kilka dni temu ciężki atak, regeneruje się teraz w domu, potrzebuje mnie i Pauli bardziej niż zwykle. To jeszcze trochę potrwa. Nie mogę zeserwować mu nowych emocji, tym bardziej, że nie wiem, jak na ciebie zareaguje. Tylko o to mi chodzi.
Mimo złości słuchała tych słów uważnie, bo chciała wiedzieć, co stoi za dystansem Mateusza do tak ważnego dla niego, jak do tej pory myślała, tematu. Rozumiała to, co mówił, ale mimo wszystko czuła, że ją zawiódł. Po raz kolejny najważniejszy okazał się być jego syn, od którego tak naprawdę zależało wszystko – życie i samopoczucie Mateusza, ich związek, wspólnie lub oddzielnie spędzany czas i w końcu jej własne emocje. To wszystko było uwarunkowane stanem i nastrojem Jeremiego. Czy kiedykolwiek będzie czuła spokój, dzieląc życie z Mateuszem? Czy będzie umiała się z tym pogodzić i to zaakceptować? Na razie, po ponad wspólnie spędzonym roku, nie potrafiła, a każde rozczarowanie bolało jeszcze bardziej niż poprzednie. Problemy się nawarstwiały i mimo, że Mateusz zawsze z pokorą ją przepraszał i wyjaśniał, jak jest i jak będzie, zapewniając ją o swojej miłości, czuła wielki ciężar na sercu, choć również nadal miłość. Jedyne, czego jej brakowało w tym związku to poczucie bezpieczeństwa, a co za tym idzie, także spokoju. Dzisiaj, kiedy w końcu naprawdę była gotowa zrobić kolejny krok w ich związku, Mateusz znowu uświadomił jej swoje priorytety. Nie ich wspólne, tylko swoje własne. I to bolało ją najbardziej.
– Kochanie, jesteś tam? – rozległo się ponowne pukanie do drzwi.
– Nie mam teraz czasu o tym rozmawiać. Muszę przygotować się do wyjścia – odpowiedziała, wchodząc pod prysznic. Po chwili kolejna porcja jej łez rozpłynęła się w kroplach lejącej się strumieniem wody.
Komentarze