grudzień 11, 2019
FRAGMENT NR 107
2 LATA WCZEŚNIEJ
Marta była wściekła na Adama. Po raz kolejny rozczulał się nad Elizą i to już było bardziej niż podejrzane. Nigdy w życiu, w całej swojej karierze, nie przeżyła tak „empatycznego” szefa. Okej, dziewczyna przeżywa żałobę, wiadomo, że jej ciężko, ale żeby tak się o nią troszczyć i zwalniać z wszelkich obowiązków, których notabene zapowiadało się znacznie więcej podczas nagrania pierwszego – heloł! – odcinka nowego programu? Przez skórę czuła, że za tym działaniem stoi coś więcej. Że Dralski jest po uszy zakochany w młodej debiutantce i to jest główny motyw jego decyzji. Takie rzeczy nie dzieją się tak po prostu, o nie.
Ta prawie pewność wcale jej nie cieszyła. Wręcz przeciwnie – niweczyła plan szantażu Elizy, który urodził się w jej głowie, jak tylko pierwszy raz zobaczyła maślany wzrok tej siksy, gdy ta wpatrywała się w Adama, myśląc, że nikt tego nie widzi. Ale ona, Marta, złapała to spojrzenie. Co prawda tylko przez ułamek sekundy, ale tyle wystarczyło, żeby akurat w tej kwestii mieć stuprocentową pewność.
Świadomość, że Dralski odwzajemnia uczucia Elizy bardzo ją niepokoiła. Zresztą nie trzeba było długo czekać, już teraz odczuwała skutki tej gówniarskiej, jakby nie było, miłości w cudzysłowie. Bo jak można to inaczej nazwać, skoro tak ustatkowany i ogarnięty facet, który od dwudziestu lat ma tę samą żonę i już prawie dorosłą córkę, nadal rozwijającą się karierę i poszanowanie w całej branży, nagle zachowuje się tak irracjonalnie za sprawą jakiejś ledwie coś dukającej młódki z zadupia, która nie ma pojęcia o podstawach pracy w telewizji? Jak można wpuścić coś tak nieopierzonego do tak sprawnie działającej machiny i oczekiwać, że to coś wpasuje się w jej tryby? Nie wpasuje. I ona, Marta, już tego dopilnuje. Będzie co prawda musiała zmienić swój plan, ale wymyśli coś jeszcze skuteczniejszego, coś, co usunie tę gówniarę z jej życia raz na zawsze. Nie może przecież pozwolić, żeby ta niby niczego niewinna dziewczyna psuła jej krew swoją obecnością, wyglądem, fałszywą skromnością i teraz jeszcze wzbudzaniem współczucia u wszystkich naokoło. Najchętniej dałaby jej w twarz, tak konkretnie, żeby laska się w końcu otrząsnęła, przejrzała na oczy i sama w końcu przyznała, że to nie miejsce dla niej.
I jeszcze, jakby tego wszystkiego było mało, Adam zakomunikował na oficjalnym spotkaniu, że obowiązki tej lafiryndy ma przejąć ona, Marta, która jest przecież jej szefową, a nie asystentką! Która sama potrzebuje dodatkowych rąk przy obrabianiu swojej roboty, a nie plamienia swojego wizerunku poprzez robienie na planie wszystkiego, co najmniej prestiżowe. Jak mógł ją tak poniżyć i sponiewierać? I to przy wszystkich obecnych, którzy tak jak ona zrobili duże oczy w reakcji na jego decyzję. Nie wybaczy mu tego, nie zapomni. Zemści się któregoś pięknego dnia…
„Jeśli się dowiem, że dziś lub w następnych dniach ją tknęłaś, pożałujesz!” Ta wiadomość wyświetliła się w jej telefonie w chwili, gdy w sobotę rano przekraczała próg studia. Spontanicznie postanowiła tym razem zareagować. „A o kogo konkretnie chodzi, jeśli mogę wiedzieć?” – domyślała się, ale chciała potwierdzenia. „Wiesz to dokładnie. I lepiej mnie nie prowokuj”- sms zwrotny przyszedł prawie natychmiast.
A więc Eliza miała jeszcze tajemniczego wielbiciela. Obrońcę, który z jakiegoś powodu nie ujawniał swojej tożsamości. Kogoś, kto chciał pozostać w ukryciu i stamtąd kontrolować ich relację. Kto to mógł być? Adam? Nie, on miał inne sposoby i skutecznie z nich, jak widać, korzystał. Może Daniel, z którym ta siksa się przyjaźni? Niemożliwe – chłopak nie ma jaj, żeby tupnąć porządnie nogą, a tym bardziej pisać takie smsy, gej jeden. A może jej facet, który jednak gdzieś jakimś cudem istnieje? To była najbardziej możliwa opcja.
Nie, żeby Marta się przestraszyła, ale zdecydowała, że nie będzie reagować ad hoc. Na spokojnie przemyśli, co i jak robić dalej.
Komentarze