wrzesień 15, 2019
FRAGMENT NR 81
2 LATA WCZEŚNIEJ
„Przejrzałem cię na wylot i wiem, co kombinujesz. Uważaj, co robisz.”… Marta nie należała do osób, które przejmują się takimi wiadomościami. Owszem, zastanowiła się przez chwilę nad treścią tego smsa, który ją nawet zaskoczył, ale nie miała zamiaru łamać sobie głowy, kto i dlaczego napisał do niej słowa. Najwyraźniej ktoś, kto nie miał jaj, żeby stanąć z nią twarzą w twarz i prosto w oczy powiedzieć jej, o co chodzi. Koleś, który nawet nie miał odwagi wyrazić konkretnie swojego zarzutu, skoro pisał takimi ogólnikami. Była na to za odporna. Za dużo w życiu przeszła, żeby przejmować się takimi bzdurami.
Kiedy rankiem w dzień nagrania próbnego otrzymała drugą wiadomość pochodzącą z tego samego numeru telefonu, też nie poświęciła jej dłuższej chwili. „Mam cię na oku i nawet nie próbuj swoich sztuczek. Wiem, jak traktujesz innych.” Po prostu ją przeczytała, po czym wyłączyła telefon i ruszyła do swoich obowiązków. W drodze na plan zastanawiała się jedynie nad tym, skąd wzięła się u niej ta odporność, hardość, siła, nawet chamstwo i agresja. Zdawała sobie sprawę z tego, jaka jest i w jaki sposób traktuje słabszych od siebie ludzi, ale w pewnym sensie była z tego dumna. Nigdy nie była ułożona i pokorna, a jej dzieciństwo, młodość i początki kariery w telewizji kilkanaście lat wcześniej zahartowały ją tak bardzo, że prawdziwą miłość odczuwała tylko i wyłącznie w stosunku do zwierząt, a konkretnie do swojego psa, jej najwierniejszego towarzysza. Wszystkie związki i relacje były pogmatwane, nie umiała ich pielęgnować i długo utrzymywać. I tak naprawdę nikogo nie potrzebowała. Od lat potrafiła o siebie zadbać, bo musiała to robić i dzisiaj niczego jej nie brakowało. Doszła do punktu, w którym to ona dyktowała warunki, decydowała o życiu innych i miała wpływ na największe projekty w historii polskiej telewizji. Była postrachem ekip pracujących pod jej kierownictwem i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Czuła dziwną, ale przyjemną satysfakcję, gdy w oczach ludzi widziała strach albo na odległość wyczuwała ich pokorę i posłuch. Nie śmieli się jej sprzeciwić. Co odważniejsi tylko próbowali z nią czasem dyskutować, ale i tak kapitulowali po kilku minutach. Niektórzy się jej podlizywali, inni byli przesadnie mili, po czym klęli na nią za jej plecami. Dokładnie wiedziała, kto jaki ma do niej stosunek. Umiała przejrzeć ich wszystkich na wylot. Wszystkich, bez wyjątku. Liczyła się tylko z tymi, którzy byli rangą na równi z nią albo wyżej. Nie nazwałaby tego szacunkiem, a raczej dbaniem o swoją pozycję. Bo pozycja właśnie była dla niej najważniejsza. To była wartość, którą tak ciężko i długo osiągała, przeżywając prawdziwe psychiczne tortury – od mobbingu po atak o podłożu seksualnym. Nic dziwnego, że sama stała się hieną, czyhającą na słabszych i atakującą w najmniej spodziewanym momencie.
Jedną z najsłabszych swoich ofiar miała przy sobie praktycznie codziennie i z przyjemnością korzystała z istniejącej dzień w dzień okazji pogrążenia jej. Oczywiście nie całkowitego, na to nie mogła sobie pozwolić, bo był przecież Adam, ale z czasem znajdzie możliwość, żeby pozbyć się i tego ograniczenia. Póki co musiała działać małymi kroczkami, stopniowo, acz konsekwentnie. Nie pozwoli, żeby jakaś młoda siksa, która nie ma pojęcia o tej branży, zrobiła w niej karierę tylko dlatego, że dobrze wygląda i ma poparcie szefa. Co najmniej poparcie, bo między nimi podejrzewała coś więcej. Za dobrze zna Adama, żeby nie widzieć, co się z nim dzieje, a ta młódka leci na niego od pierwszego dnia pracy i myśli, że nikt nie widzi, jakim maślanym wzrokiem się w niego wpatruje. Może nikt inny, ale ona, Marta, widzi to od dawna i nie zamierza tego tak po prostu zostawić…
Komentarze