sierpień 7, 2019
FRAGMENT NR 66
2 LATA WCZEŚNIEJ
Kiedy następnego ranka Marta zastała Elizę przy biurku, skrajnie zmęczoną i ubraną w rzeczy z dnia poprzedniego, zdała sobie sprawę, że dziewczyna pracowała całą noc, nie zmrużywszy nawet oka. Poczuła pewien rodzaj litości, ale nie chciała dać jej po sobie poznać, mimo akcji z pierogami, w której straciła nad sobą kontrolę.
– I jak wyszło w końcu? Znalazłaś błąd? – darowała sobie nawet powitanie. Nie mogła przeboleć, że została niespodziewanym świadkiem sceny pomiędzy Adamem i Elizą, że zastała ich w tak dwuznacznej sytuacji. Czy coś łączy tych dwoje? Czy Adam jest zakochany w swojej pracownicy? A może mają potajemny romans? Wcale by się nie zdziwiła, biorąc pod uwagę co najmniej dziwne okoliczności zatrudnienia Elizy. Ta opcja wydała się jej tym bardziej możliwa, kiedy zobaczyła go przy niej, trzymającego ją za rękę. O maślanym wzroku nie wspominając. Na bank jest nią przynajmniej zauroczony, tego była pewna, choć wcześniej mogłaby się założyć, że to Eliza podkochuje się w ich wspólnym szefie. Kiedy jednak wczoraj weszła do biura, dziewczyna była w zupełnie innym stanie, nie wskazującym miłości do Adama…
Przez pół nocy próbowała rozgryźć, co się naprawdę między nimi wydarzyło i co naprawdę Eliza powiedziała Adamowi. Miała nadzieję, że ta siksa nie wspomniała o manku, bo jeśli tak, to łeb jej urwie. Znajdzie sposób, żeby wywalić ją z roboty jak najprędzej. Nie pozwoli jej pomiatać sobą i całym swoim zawodowym dorobkiem.
– Nie znalazłam. Niedługo pokryję stratę – odpowiedziała cicho Eliza, zabrała swoje rzeczy i skierowała się do wyjścia.
– A ty dokąd? – Marta podniosła na nią oczy znad właśnie włączonego komputera. Chciała, żeby Eliza widziała w nich chłód i złość. I tak też się stało.
– Jadę do domu, żeby się umyć i przebrać. Za dwie godziny powinnam wrócić. Mogę? – dziewczyna przytrzymała się przy drzwiach i czekała na odpowiedź szefowej.
– Możesz, ale wracaj jak najszybciej, bo roboty jest jak zwykle w chuj. Przypominam ci, że nagranie próbne już za niecały tydzień. Aaaa, i co to znaczy, że niedługo pokryjesz stratę? Jutro pieniądze muszą być w kasie i nikt nie ma prawa się o niczym dowiedzieć. Czy to jest jasne? – akcent padł na słowo „nikt”, tak jakby Marta miała na myśli konkretną osobę. Do tego to przeszywające na wskroś spojrzenie, które sugerowało to samo. Eliza zadrżała.
– Jutro przyniosę brakującą gotówkę – po tych słowach wyszła i cicho zamknęła za sobą drzwi. Miała nadzieję, że Marta zaproponuje jej chociaż kilka godzin na regenerację, bo padała z nóg, a oczy zamykały się jej same. Musiała jednak dać radę przetrwać jakoś ten dzień. W taksówce najpierw cicho się rozpłakała, a po chwili mimowolnie zasnęła. Kierowca obudził ją, kiedy stali już pod starą kamienicą na Żoliborzu.
W mieszkaniu wzięła szybki prysznic, przebrała się w świeże jeansy i ulubiony szary sweter pamiętający początek czasów studenckich, zjadła owsiankę, wypiła kawę i po równo dwóch godzinach była z powrotem w biurze przy hali studyjnej. Bała się tego dnia. I kolejnych dni w towarzystwie Marty, która stała się w jej oczach nieobliczalną i okrutną kobietą.
Jej szefowa tymczasem sprawdziła każdy kąt biura, upewniając się, że nigdzie nie zalegają pojedyncze pierogi, które poprzedniego dnia z pokaźnym impetem wyrzuciła na podłogę. W koszu był nowy worek na śmieci, więc odetchnęła z ulgą, ciesząc się, że wszelkie ślady jej wczorajszej agresji zostały usunięte. Piła spokojnie swoją poranną kawę, nadal myśląc o tym, co może łączyć Adama i Elizę, kiedy usłyszała dźwięk przychodzącego smsa. Była to wiadomość wysłana przez nieznany jej numer. „Przejrzałem cię na wylot i wiem, co kombinujesz. Uważaj, co robisz.”…
Komentarze