lipiec 21, 2019
FRAGMENT NR 60
OBECNIE
Eliza zgodziła się przeprowadzić rozmowę z Marczewskim pod warunkiem, że Marta namówi go na spotkanie w ich biurze, bo sam zainteresowany optował za miejscówką na mieście, co wcale żadnej z nich nie zdziwiło. Układała sobie wszystko po kolei w głowie – jak zacznie rozmowę, jakie pytania mu zada, co przemilczy i nawet to, jakie ciuchy tego dnia ubierze. Było to ważne w kontekście charakteru rozmowy oraz specyfiki tematu, którego ta rozmowa miała dotyczyć. Nie mogła sobie pozwolić na zbyt luźną lub choćby nawet delikatnie prowokującą stylizację. Choć musiała przyznać, że ze wspomnianym przez Martę szacunkiem Marczewskiego w stosunku do niej musiało być coś na rzeczy, bo nigdy nawet nie próbował jej podrywać. Nigdy też nie czuła na sobie jego na wskroś lustrującego spojrzenia, którym szacował potencjał innych młodych kobiet. Wobec niej był chyba w porządku. Chyba, bo ręki uciąć by sobie nie dała, nie w przypadku takiego typa. Ale obawiać się raczej niczego nie powinna. A jaki będzie skutek tej rozmowy, przekona się niedługo sama.
– O czym tak intensywnie myślisz, kochanie? – Mateusz zajrzał do niej, gdy leżała w wannie.
– Próbuję się zrelaksować, ale mi się nie udaje – odpowiedziała zrezygnowana. Celem jej godzinnego już pobytu w łazience miał być reset, a Mateusz bardzo się postarał, żeby jej go ułatwić. Na błysk wyszorował wannę, zapalił kilka świeczek i przygotował zapachową sól do kąpieli. Wina jej nie nalał, bo wiedział, że Eliza jest przewrażliwiona na punkcie samotnie pitego alkoholu w celu odreagowania stresów z pracy. Za to z kuchni docierał już do niej cudowny aromat przyrządzanej przez niego kolacji, przy której obiecała wypić z nim kieliszek lub dwa. Czerwone wytrawne czekało cierpliwie, żeby rozbudzić ich zmysły.
– No właśnie widzę, że ci się nie udaje. Powiesz mi, co cię tak trapi czy mam zgadywać? – Mateusz kucnął przy wannie i nałożył jej odrobinę piany na nos.
– Mówiłam ci już, kotek. Chodzi o rozmowę z Marczewskim. Nie za bardzo wiem, jak do niej strategicznie podejść. Kombinuję na wszystkie sposoby i wymyślam różne scenariusze, ale z żadnego nie jestem zadowolona – odpowiedziała zgodnie z prawdą, wycierając pianę z nosa. Nie miała w tej chwili ochoty na żarty.
– Myślę, że powinnaś pójść na żywioł. Z nim nigdy nic nie wiadomo, żadne scenariusze nie pomogą. Po prostu bądź sobą i postaraj się załatwić sprawę profesjonalnie.
– Łatwo ci mówić. Nie mam doświadczenia w takich rozmowach i do tego z takimi typami. A jak zacznie mi walić podtekstami albo coś dwuznacznie sugerować?
– To go od razu sprowadzisz do pionu. Tak jak mnie czasami – próbował ją mimo wszystko rozweselić. – Myślałaś o tym przez ostatnią godzinę, jak się domyślam. Teraz zarządzam wyłączenie się z pracy i prawdziwy reset. Wychodź do mnie szybko, kolacja czeka – pocałował ją delikatnie w usta. – I ja czekam na ciebie – spojrzał na nią w taki sposób, jaki lubiła ostatnio najbardziej i zniknął za drzwiami łazienki.
Zapowiadał się kolejny romantyczny wieczór we dwoje. Musiała tylko zadbać o to, żeby nastroju nie popsuł im Marczewski. „Pomyślę o nim jutro” – powiedziała do siebie i powoli wysunęła się z wanny. Okryła się puszystym białym ręcznikiem i powoli poszła do kuchni. Mateusz stał przy kuchence i kiedy się odwrócił, jego oczy ponownie zapłonęły na jej widok, a ona delikatnym ruchem zsunęła ręcznik na podłogę. Stała przed nim naga, mokra i bezbronna. O kolacji mogli w tej chwili zapomnieć. Przynajmniej na kilka najbliższych godzin.
Komentarze