maj 29, 2019
FRAGMENT NR 38
2 LATA WCZEŚNIEJ
Następnego dnia Eliza również pracowała w stacji. Marta załatwiała sprawy na mieście, a ona musiała wykonać masę telefonów i przygotować kilka raportów dla Adama. Z niecierpliwością czekała na zbliżający się termin pierwszego nagrania próbnego. Nie mogła sobie jeszcze wyobrazić, jak to będzie, kiedy cała ekipa realizacyjna pojawi się w gotowym do pracy studio, kiedy zaczną pracować kamery, kiedy uruchomione będzie całe oświetlenie, kiedy pojawią się podstawieni na próbę naturszczycy, czyli niezawodowi aktorzy, którzy w tym dniu wcielą się w rolę uczestniczących w programie par. Nie wiedziała jeszcze, jak taka próba się odbywa, jedynie z opowiadań Marty słyszała na bieżąco, że ma się spodziewać „jednego wielkiego chaosu”, „debili do ogarnięcia”, „nieprzewidzianych akcji realizacyjnych”, „kurewskiego hardkoru” i „jebanych błędów, które teraz popełniają przy przygotowaniach, a nie są ich świadomi”. Zestawienie tych wyrażeń nie dawało nadziei na pozytywne doświadczenia, ale Eliza bardzo chciała wiedzieć, co się za nimi kryje. Chciała to przeżyć i poczuć wszystkimi zmysłami. Była przekonana, że ten chaos, hardkor i akcje nie będą wcale takie złe, że będą się jej podobać tak bardzo, że będzie chciała ich więcej. Marta narobiła jej bardziej smaku niż ją przestraszyła, choć pewnie intencją było to drugie. Ale Eliza się nie bała i już teraz czuła się gotowa na pierwsze zderzenie z prawdziwą telewizją.
Kiedy wchodziła do szklanego budynku nPOLTV, który już jej co prawda nie przerażał, ale nadal dostarczał ogromną dawkę pokory, zaczepił ją chłopak z działu castingu, rekrutującego uczestników i publiczność „Rajskiego wesela”. Nie mogła sobie w tej chwili przypomnieć jego imienia. Było jej głupio tym bardziej, że on jej imię pamiętał.
– Przepraszam, że się wtrącam, ale usłyszałem wczoraj fragment twojej rozmowy z Jackiem – powiedział od razu po przywitaniu. – I chciałbym ci coś doradzić, jeśli pozwolisz… – zawiesił głos, czekając na reakcję Elizy.
– Masz na myśli sytuację w kuchni? – chciała się upewnić, że o tę rozmowę chodzi, choć przecież innej pomiędzy nią a Lakowskim nie było.
– Tak. Czekałem na korytarzu na ważny telefon i niestety was słyszałem, choć wcale nie zamierzałem podsłuchiwać…
– Przyjemny temat to akurat nie był – Eliza zdała sobie sprawę, że stoją właśnie w holu gmachu, nieco na uboczu. Tymczasem przez bramki ochroniarskie przewijały się kolejne osoby, które za chwilę zaczynały swój kolejny dzień pracy.
– Dlatego postanowiłem cię zaczepić przy najbliższej okazji i cieszę się, że już dzisiaj się udało. Chciałem, żebyś wiedziała, że nikt w teamie nie myśli tak jak Jacek – wypowiedział to drugie zdanie patrząc jej prosto w oczy.
– Skąd ta pewność? – zapytała, nie unikając jego wzroku i czekając na ciąg dalszy.
– Bo jestem w dobrym kontakcie z większością ludzi i mówili mi, co myślą. Wszyscy znamy Adama już długo i wiemy, jakim jest producentem, a przede wszystkim, jakim jest człowiekiem. On nigdy nie posunąłby się do takiego kroku. Przyznaję, że przyjęcie cię do pracy w takiej sytuacji wydawało się nam dziwne, ale wiedzieliśmy, że powód musiał być zupełnie inny niż ten, który sugeruje Lakowski – bardzo się starał nie nazywać rzeczy po imieniu, żeby nie sprawiać jej przykrości.
– Niestety Jacek ma inne zdanie na ten temat i jestem ciekawa, dlaczego – dociekała, ponownie zdając sobie sprawę, jak ją ta sprawa męczy.
– Bo on jest tutaj nowy. Nie tak nowy jak ty, ale nie zdążył jeszcze dobrze poznać Adama. Ma duże doświadczenie w branży, pracował w różnych mediach i na pewno zna wiele przypadków… yyy… zna na pewno wiele takich sytuacji, jakie ci sugeruje. Ale to jest naprawdę tylko jego opinia i chciałem, żebyś to wiedziała – dokończył i odetchnął jakby z ulgą.
– Dziękuję za troskę. Rzeczywiście zbił mnie tym wczoraj z tropu i szczerze mówiąc pomyślałam, że wszyscy tutaj tak właśnie sądzicie. Nawet bałam się przyjść dzisiaj do pracy… – chciała być szczera po tym, co usłyszała od tego chłopaka. Miał ewidentnie dobre intencje wobec niej i zasługiwał na prawdę. Poczuła do niego sympatię i wdzięczność.
– Tak myślałem. Następnym razem po prostu nie daj się sprowokować. Albo wołaj od razu mnie – uśmiechnął się przy tych słowach. – A tak na serio, Eliza, z takimi sprawami zawsze możesz iść do Adama. Wysłucha i pomoże.
– Okej, dobrze wiedzieć. Jeszcze raz dziękuję – odpowiedziała z wyraźną ulgą. Dzięki temu chłopakowi dzień zapowiadał się o wiele przyjemniej niż jeszcze pół godziny temu. – Przepraszam, głupio mi, ale nie pamiętam twojego imienia – przyznała się w końcu.
– Daniel – odpowiedział. – Chodźmy już, bo zaraz się spóźnimy. Na mnie już pewnie czekają…
Komentarze