grudzień 3, 2019
FRAGMENT NR 105
2 LATA WCZEŚNIEJ
W tym momencie jakby spod ziemi wyrósł też przed Elizą Adam. A właściwie za nią, bo jego głos usłyszała zza swoich pleców.
– Eliza jest dzisiaj tylko obserwatorem, tak jak ustaliliśmy. I miło by było, gdybym mógł liczyć na przestrzeganie moich poleceń – Marta znieruchomiała na chwilę, po czym odwróciła się na pięcie i nic nie mówiąc wystrzeliła jak z procy do przechodzącego obok operatora.
– Może ja jednak będę dziś normalnie pracować? Jestem na to gotowa – Eliza nie czuła się komfortowo ani w roli obserwatora, ani w roli przyczyny poprzedniej wymiany zdań.
– To absolutnie wykluczone – odpowiedział prawie natychmiast, patrząc przy tym łagodnie w jej oczy. – A tak w ogóle jak się czujesz, moja droga? Mogę ci jakoś pomóc? – troska w jego głosie była prawdziwa. Tak silna, że można jej było prawie dotknąć.
– Już i tak bardzo mi pomogłeś, Adam. Dziękuję, że nie musiałam być sama po przyjeździe do Warszawy…
– Do usług – odezwał się do tej pory milczący i stojący obok niej Daniel. – Jeśli mogę jeszcze na coś się przydać, to jestem – był najwyraźniej dumny z siebie i zadowolony, że ten dzień pracy będzie wyglądał inaczej także dla niego.
– Możesz się przydać, tak jak rozmawialiśmy. Nie spuszczaj Elizy z oka i opiekuj się nią. Ja też będę co jakiś czas na was wpadał – przez krótkofalówkę usłyszeli głos reżysera, który prosił Adama o przyjście do reżyserki. – Muszę już lecieć. Eliza, jesteś bardzo dzielną młodą kobietą. Przyjmij jeszcze raz moje wyrazy współczucia i daj sobie czas na powrót do normalności. Jeśli potrzebujesz wolnego, nie ma najmniejszego problemu. Nie jesteś sama, będziemy o ciebie dbać – tym razem nie dotknął jej i nie pogładził jej dłoni. Zabrakło jej tych gestów, ale nie mogła mieć takich oczekiwań. Po pierwsze przypominała sobie jak mantrę, że jest żonaty i ma córkę, a po drugie byli w studio z masą innych ludzi naokoło. Ponadto był przede wszystkim jej szefem.
– Wiesz o tym, Elizka, że w takim przypadku wielu innych producentów miałoby szczerze wyjebane na to, co się u ciebie dzieje i kazałoby ci dzisiaj być normalnie w robocie? To serio najlepszy szef ever – Daniel wydawał się nie dostrzegać drugiego dna, które dostrzegała ona. I dobrze, tak miało pozostać. Adam po prostu wspaniale zarządzał ludźmi, szczególnie tymi, których doceniał, a Eliza w oczach wszystkich jak najbardziej się do tej grupy zaliczała. Udowadniała to na co dzień swoją pracą. I tej wersji oficjalnie chciała się trzymać.
– Słyszałem, co się stało. Współczuję – rozmowę przerwał im Jacek Lakowski, który po tych słowach zniknął równie szybko jak się pojawił. Daniel zmierzył go surowym spojrzeniem, a Eliza nie zdążyła nawet nic odpowiedzieć. Zastanawiała się tylko, do ilu osób dotarła informacja o śmierci jej babci i czy inni będą jej dzisiaj o tym co chwilę przypominać. Wiedziała, że nie może tego nikomu zabronić, to normalne zachowanie w obliczu takiej sytuacji, ale z całego serca pragnęła oderwać się od myśli o Krupkowie i o tym, co się tam teraz dzieje. Pogrzeb miał się odbyć w poniedziałek i musiała jakoś wytrwać. Nie planowała co prawda w nim uczestniczyć, nie dałaby rady tego przeżyć, ale musiała poradzić sobie ze świadomością, że jej ukochanej babci już nie ma – czy tego dnia, kiedy była właśnie tu, wśród tłumu ludzi w studiu czy w poniedziałkowe przedpołudnie, kiedy będzie w biurze, czy tydzień, miesiąc i rok później, kiedy będzie robić inne rzeczy, próbując po prostu żyć. „Kocham cię, babciu, i zawsze będę kochać” – wypowiedziała w duchu i mimowolnie spojrzała w górę. „Czuwaj nade mną zawsze.” Światło reflektorów poraziło jej oczy i je na chwilę przymknęła. Wiedziała, że musi iść swoją drogą, żyć swoim życiem i starać się przeżyć je jak najlepiej potrafi. Karmić swoją duszę dokładnie tym, czego ona będzie potrzebować i spełniać swoje kolejne marzenia. Odczuwać całą paletę emocji i zawsze wsłuchiwać się w siebie. Te właśnie słowa od zawsze powtarzała jej babcia Lidka. I Eliza zamierzała je zrealizować.
Komentarze