październik 19, 2019
FRAGMENT NR 92
2 LATA WCZEŚNIEJ
Zanim jednak mogła pojechać do Krupkowa, musiała przeżyć zbliżające się dni z towarzystwem w postaci Dawida. Ku jej wielkiej uldze okazało się, że Dorota zrezygnowała ze swoich czwartkowych zajęć i będzie mogła spędzić wieczór z nią i bratem. Zaproponowała nawet wspólne wyjście do restauracji, zapowiadając, że ona stawia kolację. Było to chyba najlepsze rozwiązanie z możliwych, bo pierwszego kontaktu z Dawidem Eliza nie chciała przeżyć sam na sam, tym bardziej w ich ciasnym mieszkaniu. Zgodziła się na propozycję Doroty, od razu zaznaczając, że do restauracji przyjedzie prosto z pracy.
Dorota wybrała lokal na Żoliborzu, niedaleko kamienicy, w której mieszkały, a adres i nazwę miejsca przesłała Elizie smsem na pół godziny przed spotkaniem z informacją, że razem z Dawidem już tam na nią czekają. Eliza była na nią zła, że nie zapytała jej o zdanie i po prostu zarządziła kolację sushi. Z drugiej strony nie mogła okazać złości, bo przecież została zaproszona i tak naprawdę powinna po prostu podziękować. Niestety sushi jadła do tej pory tylko raz, we Wrocławiu na studiach, i to bez użycia pałeczek, którymi nie potrafiła się posługiwać. Fakt ten w obliczu spotkania z Dawidem przysporzył jej kolejnej porcji stresu, którego w tej chwili i tak jej nie brakowało. Jechała na miejsce z kamienną twarzą, która miała przysłonić jej rozedrgane emocje. Żołądek ściskał się z nerwów, głowa prawie eksplodowała, a wnętrze dłoni było wilgotne od potu. Jeszcze kilka minut i stanie twarzą w twarz ze swoją pierwszą wielką miłością i ze swoim emocjonalnym oprawcą.
Przed wyjściem z biura zaparzyła sobie herbatę ziołową i wzięła krople na uspokojenie. Jeszcze nie czuła ich działania, ale miała szczerą nadzieję, że przeżyje ten wieczór z godnością, nie zapadając się pod ziemię i nie wszczynając niepotrzebnej dyskusji. Dorota nie mogła się o niczym dowiedzieć. Potem czekała ją noc, nieprzespana – to wiedziała od razu, a potem druga podobna. Nie będzie mogła zmrużyć oka, mając świadomość, że on leży tuż obok. Będzie czuwała, mimo obecności Doroty, która miewała często twardy sen, szczególnie po alkoholu, a dzisiaj na pewno nie będzie go sobie żałować.
– O, jesteś nareszcie! – powitała ją przyjaciółka od wejścia, bo właśnie blisko drzwi znajdował się stolik, przy którym siedziała z bratem. Pozostałe miejsca w lokalu były zajęte i Eliza od razu poczuła się lepiej. Dużo ludzi, jasne światło, miejsce blisko wyjścia. Z takim zapleczem okoliczności powinna przetrwać, niczego po sobie nie zdradzając.
– Cześć – odpowiedziała krótko, siląc się na uśmiech i zajmując jedyne wolne miejsce na szczęście tylko koło Doroty. Spojrzała na Dawida, ale unikała jego oczu.
– Miło cię widzieć, Eliza. Kopę lat! – powiedział z tym swoim uśmiechem, od którego kiedyś robiło się jej gorąco. – Daj się uściskać ziomalowi – mówiąc to wstał, podszedł do niej i nachylił się. Podniosła głowę i podała mu rękę, unikając w ten sposób bliższego kontaktu, do którego on ewidentnie dążył. Nie wyobrażała sobie, że pozwoli mu się uścisnąć lub tym bardziej pocałować, nawet w policzek.
– Wszystko dobrze, Elizka? Spięta jakaś strasznie jesteś – spodziewała się takiego komentarza przyjaciółki i miała przygotowaną już odpowiedź.
– Praca czy pewna osoba? – dopytywała Dorota, nie podejrzewając, że może chodzić o coś zupełnie innego.
– Powiedzmy, że jedno i drugie – Eliza puściła jej oczko i zaczęła przeglądać kartę.
– Opowiesz mi w swoim czasie, a teraz zamówmy coś, bo umieram z głodu.
– Widzę, że macie swoje tajemnice – odezwał się nagle Dawid, patrząc to na jedną, to na drugą. – Poznam chociaż jedną? Wtajemniczycie mnie?
„Największą moją tajemnicę znasz tak dokładnie jak nikt inny na świecie” – pomyślała Eliza, po czym zapowiedziała towarzyszom wieczoru, że sushi zje widelcem, a jeśli nie ma takiego na stanie, to posłuży się… palcami. Reakcja innych była jej w tym momencie totalnie obojętna. Pancerz ochronny, w który uzbrajała się przez ostatnie dni przed tym spotkaniem zaczynał działać.
Komentarze