marzec 22, 2019

FRAGMENT NR 8
2 LATA WCZEŚNIEJ
– Dlaczego chce tu pani pracować? – zapytał Brodacz, kiedy siedzieli sami w holu, a Eliza wyjęła z walizki kanapki.
– Pana koleżanka już na wejściu dała mi do zrozumienia, że tu nie pasuję, więc w sumie nic nie tracę i mogę panu powiedzieć – powiedziała z westchnieniem, po czym wzięła pierwszy kęs. Chciała mówić dalej, ale mężczyzna wszedł jej w słowo.
– Moja koleżanka miała za zadanie zbić panią z tropu. Robimy tak z każdym kandydatem, żeby sprawdzić, jak sobie poradzi – wyjaśnił.
– No to ja sobie ewidentnie nie poradziłam. Nie ma to jak zemdleć pierwszy raz w życiu na wejściu na rozmowę kwalifikacyjną, prawda? I to przy włączonej kamerze – zaśmiała się cicho Eliza, a Brodacz jej zawtórował. Pierwszy raz poczuła, że napięcie powoli odpuszcza, a mężczyzna, który siedział obok wydał jej się nagle niesamowicie przystojny. Dlaczego nie zobaczyła tego od razu? Oczywiście przez stres. Ten sam, który powalił ją przed chwilą na podłogę i zmiażdżył jej szanse na pracę życia. – Takie wejście, że większego wrażenia nie zrobił chyba nikt inny. Chociaż nie o takie wrażenie chodziło – dokończyła myśl refleksyjnym tonem i ugryzła kolejny kęs kanapki.
– No tak, to trzeba pani przyznać. Miała pani wejście – skomentował jej towarzysz, nadal się uśmiechając i odsłaniając swoje bialutkie zęby.
– Dlaczego chcę tu pracować? Zastanawia się pan, co siedzi w głowie takiej dziewczyny, która ubzdurała sobie, że może pracować w telewizji? Marzenia. Od dzieciństwa, a tak naprawdę od nie wiadomo kiedy – Eliza poczuła nagle, że może zaufać Brodaczowi i zapragnęła opowiedzieć całą prawdę właśnie jemu. – Marzę o takiej pracy i nic na to nie poradzę. Proszę mi uwierzyć, że jestem podobnego zdania co państwo i naprawdę próbowałam wybić sobie ten pomysł z głowy, ale się nie udało. Tak mnie to męczyło, że postanowiłam w końcu spróbować i doświadczyć tego na własnej skórze, żeby raz na zawsze przestać o tym myśleć. To znaczy utraty przytomności nie planowałam – znowu się zaśmiała. Mężczyzna tym razem milczał i czekał na ciąg dalszy. – Nawet pan nie wie, jak bardzo potrzebowałam spotkania z państwem. Taki kopniak w końcu może mnie z tego wyleczy. Nareszcie będę czuła się wolna… – wzięła łyk wody, a Brodacz nadal milczał. Eliza czuła, że powinna do końca wytłumaczyć się z pomysłu pojawienia się tutaj, dlatego ciągnęła dalej:
– Wiem, że to ciężka praca, bo oglądam vloga tej znanej dziennikarki. Ona przecież pokazuje kulisy nagrań swojego programu i gołym okiem widać, ile tam nerwów, przemęczonych ludzi i niespodziewanych zwrotów akcji. Ale mnie to nie rusza. Wręcz przeciwnie – fascynuje. A ciężka praca mi niestraszna. Kończę dwa fakultety i można powiedzieć, że prowadzę dom, bo mama często wyjeżdża do pracy w Niemczech, a ja zajmuję się wtedy… wszystkim dookoła – nie chciała wspominać o swoim schorowanym ojcu i młodszym bracie buntowniku. – Wie pan, jak to jest, młoda nieopierzona dziewczyna, która myśli, że cały świat przed nią, a ona go oczywiście podbije. To mniej więcej ja właśnie do momentu spotkania z państwem – opowiedziała prawie jednym tchem, sama zaskoczona swoim wnioskiem i potokiem słów. – Ale już nie zabieram panu czasu. I tak przeholowałam. Czuję się już dużo lepiej i sama znajdę drogę do wyjścia. Dziękuję za poświęcony czas. „Matko, czy ci sanitariusze coś mi wstrzyknęli?? Nadaję jak katarynka!”
– Nie ma mowy, odprowadzę panią – usłyszała w odpowiedzi, w której nie było ani chwili wahania. – Nie chcę ryzykować drugiego w pani życiu omdlenia – Brodacz puścił Elizie oczko, po czym przejął od niej walizkę i po chwili oboje jechali windą w dół do wyjścia.
Komentarze