luty 10, 2020

FRAGMENT NR 123
2 LATA WCZEŚNIEJ
Jej długi dzień pracy dobiegał właśnie końca. Była prawie 20.00, za oknem prószył śnieg. Piątkowy wieczór w domu zapowiadał się samotnie, tak jak wiele wieczorów wcześniej. Jej mąż pracował codziennie jeszcze dłużej niż ona, a córka wolała spędzać czas z przyjaciółkami. Zbliżały się święta, a w ogóle ich atmosfery nie czuła. Gdyby nie zmieniony repertuar w radio i dekoracje miasta, nawet by się nie zorientowała, że nadchodzą. Dni mijały tak samo, na najwyższych obrotach w firmie i z pustką w domu. Co zrobiła nie tak? Gdzie popełniła błąd? Dlaczego jest sama, mimo że ma przecież rodzinę?
Powoli zaczęła porządkować swoje rzeczy. Jej ruchy były ociężałe i marzyła o tym, żeby w końcu się położyć. W jej biurze zapalona była tylko lampka stojąca obok komputera, a spokój designerskiego wnętrza zakłócały jedynie tańczące za oknem płatki śniegu. Spojrzała na nie, smutno się uśmiechając. Cofnęła się pamięcią kilkanaście lat wstecz i przez moment ujrzała twarzyczkę swojej małej córeczki, która potrafiła wpatrywać się w prószący śnieg godzinami, rozchylając z zachwytu swoje małe słodkie usteczka …
– Pani Marzeno, wysłałam przed chwilą raport z całego tygodnia, tak jak pani prosiła – wyrwał ją z zamyślenia głos asystenki. – Czy potrzebuje pani jeszcze czegoś?
– Nie, dziękuję. Bardzo doceniam, że zostałaś dziś dłużej. Odpocznij w weekend – usłyszała swój zmęczony głos.
– Pani również powinna odpocząć. To był bardzo intensywny tydzień. Do zobaczenia w poniedziałek.
Drzwi zamknęły się cicho i znowu została sama. Siedziała przez chwilę nieruchomo, patrząc przed siebie bez konkretnego celu. Wzrok miała wbity w punkt na przeciwległej ścianie, ale w rzeczywistości nic nie widziała. Tak, była sama. Dotarło to do niej z całą siłą, właśnie w tym momencie. Dlaczego teraz? Nie wiedziała.
Ktoś mógłby powiedzieć, że miała wszystko. Rodzinę, przyjaciół, wymarzoną firmę, prestiż i pieniądze. Miała niezwykłą urodę i styl, którego zazdrościły jej wszystkie kobiety z branży. Miała charyzmę, która pomagała jej zrealizować najtrudniejsze cele, a dzięki zawodowej mądrości odniosła spektakularny sukces. Tak, ktoś mógłby powiedzieć, że miała wszystko.
Dlaczego więc płakała teraz jak dziecko, kuląc się w swoim miękkim fotelu zaprojektowanym specjalnie dla niej? Dlaczego pozwalała, aby jej perfekcyjnie wykonany makijaż spływał z wykrzywionej grymasem twarzy? Dlaczego nie miała ochoty jechać do swojej niedawno w całości spłaconej willi na obrzeżach miasta?
Jej życiowe motto „Zajmę się tym, jak się wyśpię” przestało już działać, bo najzwyczajniej w świecie już dawno się nie wysypiała. A dokładniej rzecz ujmując, już dawno porządnie nie spała. Każda noc była walką, przerywaną jedynie płytkimi drzemkami. Do tej pory unikała leków, ale zdawała sobie sprawę, że bez nich się nie obejdzie. Recepta czekała na wykupienie w jej drogiej torebce…
„Ponawiam pytanie o następny raz. Tęsknię.” Sygnał przychodzącego smsa wyrwał ją z letargu. To był ten rodzaj wiadomości, na którą się czeka i nie czeka jednocześnie; po przeczytaniu której szybciej bije ci serce, ale też napływają do oczu łzy; która wpędza cię w poczucie winy, ale mimo to nie potrafisz jej odrzucić. „Dam znać wkrótce. Ja też tęsknię” – odpisała i wolnym krokiem zebrała się do wyjścia. To był naprawdę ciężki tydzień…
Komentarze