październik 22, 2019

FRAGMENT NR 93
2 LATA WCZEŚNIEJ
Kolacja minęła w pokojowej atmosferze, nie licząc kilku sprzeczek pomiędzy Dorotą i jej bratem. Eliza przysłuchiwała im się beznamiętnie, nie wczuwając się w obustronne zaczepki i zarzuty. Na szczęście rozmowa głównie toczyła się między rodzeństwem, a ona była obserwatorem i tylko chwilami komentatorem. Choć był też moment, w którym Dawid poprosił ją, żeby opowiedziała o swojej pracy. Zrobiła to w kilku zdaniach, manifestując w ten sposób brak chęci skupiania się na tym temacie. I potem padło drugie jego pytanie – odważniejsze, a wręcz, zważywszy na przeszłość – bezczelne. Elizę najpierw zatkało, a po chwili, gdy odzyskała głos, odpowiedziała, że nie chce o tym rozmawiać. Pytanie dotyczyło oczywiście jej życia prywatnego, a dokładnie jej obecnego statusu. Dorota, która była wiodącą rozmówczynią tego wieczoru, decydującą o tym, kiedy dany wątek jest urywany, widząc reakcję przyjaciółki, umiejętnie zmieniła temat.
Dawid irytował Elizę. Drażnił ją swoim momentami aroganckim zachowaniem i szowinistycznymi uwagami. Nie potrafiła stwierdzić, czy taki był zawsze, czy się po prostu zmienił, ale nie miało to dla niej znaczenia. To spotkanie zaczynało jej ciążyć, z każdą minutą czuła się coraz gorzej. Kiedy w końcu zjedli sushi – ona swoje widelcem – zapowiedziała, że chce wracać do domu, proponując swoim towarzyszom, żeby zostali jeszcze w lokalu i porozmawiali sobie spokojnie bez jej udziału.
[akapi] – Ja też mam już dość, szczerze mówiąc. Nie wiem, jak ja z tobą do soboty wytrzymam – Dorota zwróciła się do brata, wyciągając portfel i przywołując kelnera.
– Dasz radę, siostrzyczko, co masz nie wytrzymać. Będziesz jeszcze za mną potem tęsknić – odpowiedział jej z szelmowskim uśmieszkiem.
– Dziękuję za zaproszenie i widzimy się za chwilę w mieszkaniu, okej? Muszę jeszcze gdzieś zadzwonić. Przepraszam Was – nie czekając na odpowiedź, Eliza wyszła na zewnątrz. Padał deszcz i wiał mocny wiatr, ale tego jej w tej chwili było trzeba. Orzeźwienia i głębokiego oddechu na świeżym powietrzu.
Ruszyła szybkim krokiem w kierunku sklepu. Chciała zrobić drobne zakupy na jutrzejsze śniadanie. Czuła, że nie jest sobą, że otępienie, które ogarnęło ją dwie godziny temu, nadal się jej trzyma i nie chce puścić. Ale może tak było dobrze… Kropelki działały i może tylko właśnie to znieczulenie na obecność Dawida pozwoliło przetrwać jej to żenujące spotkanie. Tak czy siak odetchnęła z ulgą, że pierwszy kontakt z nim ma już za sobą. „Oby do soboty” – pocieszała się w duchu, mając nadzieję, że uda się jej uniknąć spotkania z nim w cztery oczy. Choć była prawie pewna, że on zrobi wszystko, żeby taka właśnie sytuacja się wydarzyła. Po to tu przecież między innymi przyjechał.
Z myśli o Dawidzie wyrwał ją dźwięk przychodzącej wiadomości. Przed wejściem do sklepu wyjęła telefon z torebki i spojrzała na wyświetlacz. Miała kilka nieodebranych połączeń od mamy i Igora, których o dziwo nie słyszała, ale decydująca była treść smsa, którego wysłał jej brat: „Babcia umiera, przyjedź jak najszybciej!”…
Komentarze