kwiecień 10, 2019

FRAGMENT NR 17
2 LATA WCZEŚNIEJ
Po rozmowie z mamą Eliza spacerowała w parku jeszcze przez godzinę. Niełatwo było jej się uspokoić. Najpierw nocna i męcząca podróż, potem poranny stres i utrata przytomności, chwilę później szokująca wiadomość o rozpoczęciu pracy (tej pracy!) już za cztery dni i przed chwilą rozmowa z mamą, która mimo ogromnego zaskoczenia prawie od razu zaczęła układać plan działania. Powiedziała, że dopracują go w weekend w domu. Zapewniła Elizę, że babcia na pewno się ucieszy i pomoże, a ojcem ma się nie przejmować. Ponarzeka, pokrzyczy i przestanie. Już ona o to zadba, żeby przestał szybko. A Igor i tak ma już swoje życie i kolegów, więc starsza siostra do niczego nie jest mu potrzebna. A jak nie będzie się uczył, to obetnie mu się kieszonkowe. To zawsze działa w jego przypadku.
Eliza wiedziała, że to bardzo uproszczona wersja chaosu, który nastanie po jej wyjeździe z Krupkowa. Wiedziała też, że mama tak naprawdę bardzo się zmartwiła, ale nie dała tego po sobie poznać. Nie chciała zabierać córce radości ze spełniającego się właśnie marzenia. Marzenia życia, bo o taką tu właśnie stawkę chodziło i obie były tego świadome. Jedynym powodem stresu Elizy podczas rozmowy był fakt, że musi postawić swoją biedną rodzicielkę w tak trudnej sytuacji. Mają tylko cztery dni, żeby na nowo ułożyć życie – swoje i najbliższych im osób.
Spacer na świeżym powietrzu zawsze dobrze jej robił, niezależnie od nastroju. Aktualnie przeważał u niej nadal szok i niedowierzanie, ale czuła też iskierkę radości, która tliła się skromnie w zakamarkach jej duszy i tylko czekała na właściwy moment, żeby wybuchnąć. Ale jeszcze nie teraz. Teraz trzeba było obmyślić, jak działać dalej. Mama na pewno zrobi to w większości za nią, ale to przecież ona musiała stanąć jutro twarzą w twarz z ojcem i bratem, porozmawiać z babcią i standardowo przygotować dom na powrót mamy z Berlina. Tak przy okazji będzie to ich pożegnalny rodzinny obiad. Już nie będą zbyt często jadać w takim składzie. Eliza doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że z czasem do Krupkowa będzie przyjeżdżać tylko na święta. Tak samo jak Dorota.
Komentarze