kwiecień 2, 2019

FRAGMENT NR 13
2 LATA WCZEŚNIEJ
Mieszkanie Doroty mieściło się na warszawskim Żoliborzu. Z jednej strony starej kamienicy znajdował się duży park i plac zabaw, a z drugiej dość ruchliwa i głośna ulica. Po jej przeciwnej stronie stał podobny budynek, którego parter zajęty był przez niewielkie sklepy i knajpki. Eliza nie chciała iść od razu do mieszkania Doroty i zdecydowanie wybrała zielone otoczenie budynku. Drzewa, spokój i wolniejsze tempo spacerowiczów pomagało jej zawrócić z wysokich obrotów, na których funkcjonowała od kilku dni. Był czerwiec. Powietrze pachniało, a promienie słońca pięknie prezentowały się na tle zieleni, przebłyskując pojedynczo między liśćmi drzew. To miejsce koiło jej wytężone dzisiaj zmysły i zmęczone ciało. Usiadła na ławce przy niewielkim oczku wodnym, zamknęła oczy i wzięła kilka głębokich oddechów.
Z pobliskiego placu zabaw dobiegały ją okrzyki bawiących się dzieci. Były na tyle odległe, że nikomu nie przeszkadzały, ale na tyle wyraźne, że ożywiały ten monumentalny park. Wróciła myślami do rodzinnych stron i swojego dzieciństwa. Jej dom też znajdował się w pobliżu przedszkola i doskonale pamiętała radosne krzyki dzieci, nawoływania nauczycielek i piosenki śpiewane przez kilkanaście dziecięcych głosów. Chodziła do tego przedszkola jako mała dziewczynka, a później prowadzała tam swojego brata…
Tok tych myśli uzmysłowił jej, że powinna w końcu zadzwonić do rodziców, bo na pewno czekają na wieści. Wczesnym rankiem, kiedy dotarła do Warszawy, zadzwoniła na chwilę do taty, a mamie napisała sms. Od tamtej pory nie dała znaku życia, a była już prawie 15.00. Mama była co prawda w Niemczech, ale na pewno czekała na wiadomość. Po trzech tygodniach pracy miała wrócić w sobotę, czyli już za dwa dni. Eliza tęskniła za nią za każdym razem i zawsze starała się przygotować na jej powrót cały dom. Oprócz sprzątania, prania i zakupów gotowała coś pysznego dla całej rodziny i zapraszała babcię, która mieszkała w sąsiedztwie. Tak naprawdę gotowała prawie codziennie, ale w dzień przyjazdu mamy musiało to być danie wyjątkowe, wręcz odświętne. Jutro, kiedy wróci do domu, zacznie przygotowania. Tym razem będzie miała bardzo mało czasu, ale da radę. Na szczęście ostatni egzamin końcowy na uczelni zaliczyła tydzień temu. Zostały jeszcze dwie prace magisterskie…
Te i inne myśli kotłowały się w jej głowie od godziny. Przestała na chwilę rozpamiętywać poranne spotkanie i to, co stało się w jego trakcie i zaraz potem. Czuła jednak niepokój, bo wiedziała, że konsekwencje dzisiejszych wydarzeń poniesie nie tylko ona, ale cała jej rodzina. Wszystko trzeba było poukładać na nowo. Dosłownie wszystko. Westchnęła ciężko, po czym wybrała w telefonie numer mamy.
Komentarze